Dwadzieścia lat pracy trenerskiej ma za sobą Andrzej Dawidziuk. - W tym czasie stałem się trenerem kompletnym. Gdy zaczynałem pracę w młodym wieku brakowało mi doświadczenia. Teraz mogę powiedzieć, że przez wiele lat pracy udało mi się je zdobyć - przyznaje szkoleniowiec odpowiadający z pracę z bramkarzami w Kolejorzu.
Zanim jednak Dawidziuk związał się z zawodem trenera był... bramkarzem. - Doświadczyłem gry na tej pozycji, choć nigdy nie zagrałem w ekstraklasie. Znam specyfikę gry bramkarza, dzięki czemu jest mi zdecydowanie łatwiej pracować z zawodnikami, którzy grają w bramce. Wiem, że tylko ktoś kto grał na tej pozycji, nawet na poziomie amatorskim, jest w stanie zrozumieć bramkarza. Wie co on czuje i w jakiej przestrzeni operuje na boisku. Rozumiem tę pozycję i dzięki temu wiem jak rozmawiać ze swoimi zawodnikami - przyznaje trener, który ze względu na kontuzję musiał przerwać swoją karierę piłkarską.
W sierpniu 1996 roku związał się z MSP Szamotuły, w którym był odpowiedzialny za stworzenie systemu szkolenia, dokonanie naboru, a także rozwój zawodników. - Postawiłem przed sobą trzy cele: krótkoterminowy, średnioterminowy i długoterminowy. Moja praca w Szamotułach trwała piętnaście lat. W tym czasie współpracowałem z wieloma zawodnikami. Miałem to szczęście, że szybko zacząłem pracę szkoleniowca. Zakończenie kariery było trudną decyzją, ale przyśpieszyło mój rozwój jako trenera. Przez ostatnie dwadzieścia lat pracowałem nie tylko na poziomie młodzieżowym. Dość szybko udało mi się rozpocząć pracę z seniorami - podkreśla Dawidziuk, który szybko zaczął współpracować także z reprezentacjami.
Początkowo były to drużyny młodzieżowe. Po czterech latach pracy związał się z reprezentacją Polski do lat 16, której trenerem był Michał Globisz. Ale już w lipcu 2006 roku został szkoleniowcem pierwszej reprezentacji, którą prowadził Leo Beenhakker. - To było wielkie wyróżnienie i zaszczyt, bo jako młody trener otrzymałem propozycję współpracy z pierwszą kadrą. Pamiętam, że dostałem zaproszenie na rozmowę i już po kilku wymienionych zdaniach okazało się, że mamy z Leo bardzo podobne spojrzenie na futbol i pozycję bramkarza. Doświadczenie, które zebrałem podczas pracy w reprezentacji było bezcenne. Nic go nie zastąpi. Miałem okazję pracy ze świetnymi bramkarzami. W kadrze grali wtedy Wojtek Kowalewski, Jurek Dudek i Artur Boruc. Ja sam korzystałem na pracy z nimi i wiele się nauczyłem - mówi trener bramkarzy w Kolejorzu.
Po odejściu z reprezentacji związał się z Lechem. Od początku pełnił rolę trenera bramkarzy. W pewnym momencie swojej kariery pełnił też funkcję dyrektora sportowego. Najlepiej jednak czuje się na boisku. - Gdy szkoliłem młodych bramkarzy liczył się ich rozwój. W piłce seniorskiej cele się zmieniają. Tym celem jest wynik zespołu. Jestem częścią sztabu szkoleniowego, przygotowuję zawodnika do tego, aby dobrze funkcjonował w zespole i utrzymał wysoką formę. Trener bramkarzy tak samo jak bramkarz to rola specyficzna. Ma większe znamiona pracy indywidualnej - ocenia Dawidziuk, który w trakcie swojej pracy w Kolejorzu współpracował już z wieloma szkoleniowcami.
Dawidziuk długo był związany z piłką młodzieżową. W niej nie zdobywał tytułów. Najlepiej o wykonanej przez niego pracy świadczą bramkarze, których wychował. Wśród nich jest nie tylko Łukasz Fabiański, ale też Radosław Cierzniak, Jakub Słowik i Jakub Szmatuła. - Nagrodą za pracę, którą wykonaliśmy w Szamotułach jest fakt, że zawodnicy, z którymi współpracowaliśmy doszli do najwyższego poziomu. Nie ma nic piękniejszego dla trenera niż współpraca ze swoimi podopiecznymi w pierwszej reprezentacji. Doświadczyłem tego u trenera Beenhakkera, a także Fornalika. Wspólnie ze swoimi byłymi podopiecznymi spotkaliśmy się na mistrzostwach, gdy wywalczyliśmy historyczny awans na Euro. W kadrze grali wtedy Fabiański, Wawrzyniak i Rybus - zaznacza szkoleniowiec.
Na razie o zakończeniu kariery trenera nie myśli. Cały czas stawia przed sobą kolejne cele. - Życzę każdemu, żeby tego doświadczył. Moja praca mnie motywuje i inspiruje. Po 20 latach nigdy nie miałem dnia, w którym byłem znużony, zmęczony. Na razie nie myślę o zakończeniu pracy trenera. Chcę, żeby to przebiegało naturalnie, czyli wtedy gdy moja sprawność fizyczna nie pozwoli mi na pracę na wysokim poziomie. Może wtedy pomyślę o pracy teoretycznej. Na razie jednak nie chcę rozstawać się z boiskiem. To co robię od wielu lat cały czas sprawia mi frajdę - mówi Dawidziuk. - Przede mną wiele wyzwań, inspiracji. Cały czas chcę nadążać za nowinkami. Czuję, że w moim rozwoju są jeszcze rezerwy - kończy trener.
Zapisz się do newslettera