W piątek na stadion przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu powróci Paweł Primel. Trener bramkarzy Wisły Kraków przez ostatnie dwa sezony tą funkcję sprawował w drużynie poznańskiego Lecha.
Pod jego skrzydłami objawił się talent Bośniaka Jasmina Burica, a także ustabilizowała forma doświadczonego Krzysztofa Kotorowskiego, z którymi do dzisiaj pozostaje w kontakcie - Dla mnie to na pewno będzie mecz, który ma wiele smaczków. Dwa lata spędziłem w Poznaniu i przeżyłem tutaj wiele wspaniałych momentów - uważa Paweł Primel.
Te wspaniałe momenty to wywalczenie Mistrzostwa Polski i niezapomniana przygoda w Lidze Europy w poprzednim sezonie. Teraz Paweł Primel walczył o awans do elitarnej Ligi Mistrzów z Wisłą Kraków i od końcowego sukcesu dzieliły go raptem trzy minuty. - W te rozgrywki zaangażowaliśmy mnóstwo sił i to odbiło się na naszych wynikach ligowych. Nie ma jednak mowy o żadnym kryzysie w zespole. W ostatniej kolejce przegraliśmy niespodziewanie z Lechią Gdańsk, ale to wynikało przede wszystkim z tego, że do czasu tego spotkania nie potrafiliśmy pozbierać się po porażce w Nikozji - tłumaczy Primel.
Czy atutem Wisły w piątkowym pojedynku może być doskonała znajomość Pawła Primela mocnych i słabych stron Krzysztofa Kotorowskiego? - Nie sądzę, aby to miało decydujące znaczenie. Oczywiście wiem, jakie są zalety i wady Krzyśka, ale jestem przekonany, że nie ten czynnik zadecyduje o końcowym wyniku - dodał były trener bramkarzy Lecha Poznań.
Zapisz się do newslettera