Juniorzy młodsi przygotowują się obecnie do nadchodzącego sezonu, który zainaugurują w Gdyni meczem z tamtejszą Arką już 19 sierpnia. Trener drużyny, Bartosz Bochiński, opowiedział o celach drużynowych na najbliższe miesiące, ale także celach indywidualnych poszczególnych piłkarzy. Sporo miejsca poświęcił także na kwestię mentalnego przygotowania samych graczy czy też rolę presji, która wcale nie musi być przeciwnikiem młodego zawodnika.
Rotacje w akademii są czymś naturalnym, zawodnicy wchodzą do składu z młodszych roczników oraz z innych zespołów, inni odchodzą do drużyn starszych. W jaki sposób pracujecie nad ujednoliceniem kadry juniorów młodszych?
W tym sezonie działamy zgodnie z programem Transistion, za pomocą którego przesuwamy piłkarzy pomiędzy zespołami C1, B1 oraz A1 (trampkarzy, juniorów młodszych i juniorów starszych, red.). Patrzymy w przód i tego też uczymy naszych chłopaków, celem stało się w pierwszej kolejności trafienie docelowo do drużyny juniorów starszych. Początkowo na jeden trening czy też mikrocykl, finalnie ma być to szansa debiutu w Centralnej Lidze Juniorów. Zawodnicy muszą być przede wszystkim gotowi pod względem techniczno-taktycznym żeby na tym poziomie sobie zwyczajnie poradzić. Potencjał to jedno, ale właśnie ta gotowość do rywalizacji z być może starszymi od siebie to kluczowa kwestia. W końcu w Centralnej Lidze Juniorów przyjdzie im się zmierzyć z graczami z roczników 1999.
Może dojść do sytuacji, gdzie na boisku będzie trzeba wyjść naprzeciwko piłkarzom starszym nawet o 3 lata. W tym wieku to dość znacząca różnica.
Oczywiście, dlatego my jesteśmy od podjęcia decyzji o przesunięciu poszczególnych zawodników. Znamy tych chłopaków bardzo dobrze i zawsze jesteśmy pewni, kiedy następuje odpowiedni moment na ich przejście stopień wyżej. Czas pokaże, który z nich dostanie nagrodę w formie pierwszych treningów z zespołem U-19.
Jak pod względem mentalnym przygotować tych graczy do sezonu? W ostatnich latach pana drużyna regularnie sięgała po tytuł mistrzowski, czy pojawia się jakaś presja jego obrony?
Faktycznie juniorzy młodsi na przestrzeni ostatnich lat zdominowali rozgrywki krajowe. Naturalnie nie jest to tylko moja zasługa, bo wcześniej z tym zespołem pracowali Wojtek Tomaszewski i Przemek Małecki. Ja jedynie staram się tę zwycięską tradycję podtrzymać (śmiech). Jakiś rodzaj presji stanowi dla nas coś, co należy odpowiednio wykorzystać. Na najwyższym poziomie pewne napięcie spowodowane wynikiem końcowym czy też boiskowymi wydarzeniami będzie nieodłącznie towarzyszyć tym chłopakom, jest to nieuniknione. Szatnia seniorska będzie tę kwestię z meczu na mecz weryfikować, i to dobrze, żeby młody zawodnik się zetknął, a następnie umiał sobie z nią poradzić.
Jaka jest wasza w tym rola?
Naszym zadaniem jest wyposażyć gracza w odpowiednie narzędzia do osiągnięcia tego celu. Zdajemy sobie sprawę, że nie można ciągle chronić zawodników przed presją. Jeśli w przyszłości miałaby ona paraliżować poszczególnych piłkarzy, znaczyłoby, że na którymś z etapów ich rozwoju ktoś wcześniej o to należycie nie zadbał. Naszym celem jest to, żeby przekuwać ją w motywację, coś, co będzie ich odpowiednio rozwijać. W akademii chcemy u zawodników wykształcić mentalność zwycięzcy, a to jest długim i złożonym procesem, nad którym pracujemy od najmłodszych lat tych chłopców.
Nowy format rozgrywek i uczestnictwo w silnej grupie makroregionalnej od pierwszych spotkań na pewno będzie temu sprzyjać.
W poprzednich sezonach nawet jeśli popełnialiśmy błędy na boisku, czasem nie spotykały się one z konsekwencjami. W tych rozgrywkach będziemy musieli położyć duży nacisk na koncentracji i szybkości przeprowadzania analizy naszej gry. Zweryfikowana zostanie również jakość techniczna naszych graczy. W tej kampanii mamy nadzieję mieć w pełni jasny i klarowny obraz tego, w jakim kierunku idzie nasz zawodnik. Tego sobie wszyscy w akademii życzymy i dlatego rywalizacja z silnymi rywalami już od jesieni nas bardzo cieszy.
Wasi piłkarze są regularnie powoływani do reprezentacji Polski, czy to na konsultację, czy to gry kontrolne bądź turnieje. Czy jest to wymierny wyznacznik świadczący o tym, że praca akademii idzie w dobrym kierunku?
Faktycznie, od kilku lat zawodnicy akademii stanowią silny punkt poszczególnych reprezentacji. Bez wątpienia jest to dowodem na dużą jakość jej funkcjonowania. Trenerzy tych drużyn narodowych podkreślają często dużą świadomość piłkarską tych chłopaków w działaniach techniczno-taktycznych, co jest dla nas oczywiście powodem do satysfakcji. Zagrać w reprezentacji stanowi zaszczyt i honor dla tych piłkarzy, jest to też o tyle istotne, że mają szansę rywalizować z silnymi zagranicznymi kadrami, takimi jak Szkocja, Holandia, Niemcy czy wieloma innymi. Uczestniczą w turniejach eliminacyjnych do Mistrzostw Europy i z jednej strony są czasami poza cyklem zajęć odbywających się w klubie. Z drugiej jednak współzawodnictwo z najlepszymi jest dla nich bezcenne.
W jaki sposób zatem odpowiednio to wypośrodkować? Na przykład teraz, w okresie przygotowawczym?
Pracuje nad tym sztab ludzi, który pracuje nad każdym przypadkiem indywidualnie. Doskonale znamy terminy poszczególnych konsultacji, zgrupowań i spotkań kolejnych reprezentacji, dlatego możliwym jest ułożenie odpowiedniego planu dla poszczególnych graczy. Kontrolujemy wiele obszarów, z których wyłania nam się obraz, w którym być może będą oni potrzebowali nieco więcej odpoczynku albo wręcz odwrotnie.
Czy w przypadku zawodnika, który osiąga już sukcesy w postaci choćby takiej regularnej gry w reprezentacji, istnieje ryzyko lekkiego oderwania od ziemi? To w końcu młodzi piłkarze, podatni na wiele czynników z zewnątrz.
Zacytuję Marcina Dornę: zaszczyt pociąga za sobą obowiązki. Jeśli ktoś ma potencjał i możliwości do gry z orzełkiem na piersi, to znaczy, że wykazał się odpowiednią odpowiedzialnością za obszary, po których się porusza: czy to szkołę, internat czy też klub. Musi być przygotowany na wiele wyzwań i w sytuacjach trudnych dawać sobie radę. Wspieramy w tym zawodników i nie dostrzegam, żeby któryś z powołanych graczy czułby się lepiej od kolegów z drużyny z tego powodu. My też absolutnie do tego tak nie podchodzimy, pójdę dalej: czasem wymagamy nawet od nich więcej.
Zapisz się do newslettera