W piątek osiemnaste urodziny, w sobotę debiutancki gol w pierwszej drużynie Lecha Poznań. To szczególny czas dla wychowanka Kolejorza, Jakuba Kamińskiego, który przez starszych kolegów porównywany jest do… Szymona Pawłowskiego.
Na swoją premierową bramkę w ekipie trenera Dariusza Żurawia czekał od debiutu w pierwszym zespole niebiesko-białych, czyli 20 września. Od tego spotkania zdążył zaliczyć w nim łącznie osiemnaście występów. Jak na ofensywnego zawodnika to dość długo, ale młody gracz zachował chłodną głowę i pewność, że zacznie wpisywać się na listę strzelców. Motywowały go obiecujące mecze na nowym poziomie oraz notowane w nich asysty.
- Nie miałem ciśnienia na to, że muszę strzelić w kolejnym spotkaniu, bo wiedziałem, że to prędzej czy później przyjdzie. Długo na to czekałem, ale w sobotę udało mi się zrobić sobie prezent na urodziny. Może po prostu tak miało być, ale teraz już jestem pewien, że będzie tych bramek coraz więcej. Dużo osób życzyło mi właśnie tego i to się spełniło - cieszy się zawodnik, który trafił do Akademii Lecha Poznań latem 2015 roku z Szombierek Bytom. Wyjątkowe urodziny przypadły akurat na dzień przed meczem, o wielkim świętowaniu nie było więc mowy i skończyło się na zamówieniu dwóch tortów dla kolegów z szatni.
Sobotnie starcie długo nie układało się po myśli lechitów i samego zainteresowanego. Na przerwę schodzili przegrywając 1:3, pierwszego gola tracąc po rzucie karnym sprokurowanym przez właśnie Kamińskiego. Krótko po zmianie stron doszedł on do dogodnej sytuacji, ale jeszcze tym razem pomylił się znacząco. To go nie podłamało, bo z podobnego miejsca uderzał bezbłędnie za to na kwadrans przed końcem. - Przy pierwszym strzale użyłem za dużo siły i fajnie, że szybko to skorygowałem. Pedro Tiba podpowiedział mi, żebym następnym razem uderzył technicznie. To okazało się bardzo cenną wskazówką, bo tak właśnie zdobyłem swoją pierwszą bramkę - opowiada piłkarz, który został wybrany według stacji Canal+ Sport do jedenastki kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Sposób, w jaki "Kamyk" zapisał na swoim koncie premierowe trafienie przypomina trochę bramki zdobywane nie tak dawno temu przez innego skrzydłowego Lecha Poznań, Szymona Pawłowskiego. Do tego zawodnika zresztą 18-latek jest porównywany w szatni praktycznie od momentu pojawienia się w niej. Chodzi oczywiście o podobieństwo w stylu gry. - Często mówił mi to Darko Jevtić, tak mnie nazywał. Oglądałem Szymona Pawłowskiego w ekstraklasie, a później wiele osób mnie do niego porównywało. To zawsze cieszyło, bo to bardzo dobry piłkarz - mówi o autorze 153 występów, dwudziestu siedmiu bramek i trzydziestu asyst w koszulce z kolejowym herbem.
Zapisz się do newslettera