Powrót okraszony asystą

Holender rozpoczął sezon w wyjściowym składzie Kolejorza, a zaufaniem trenera Macieja Skorży cieszył się do momentu odniesienia kontuzji we wrześniowym starciu z Wisłą Kraków (5:0). W wygranym przez niebiesko-białych meczu przebywał na boisku tylko 23 minuty, a odniesiony wtedy uraz wyeliminował go z gry prawie do końca rundy jesiennej. Podczas jej drugiej połowy dobrze spisywał się Filip Bednarek, który pomagał swojej drużynie w spotkaniach z, m.in. Wartą Poznań czy Górnikiem Zabrze.

To również Polak zaczął wiosnę jako podstawowy bramkarz, a van der Hart cierpliwie czekał na swoją szansę. Ta przyszła w pucharowej rywalizacji przeciwko Górnikowi w Zabrzu na początku marca. Na Śląsku golkiper zachował czyste konto, jego ekipa wywalczyła awans do półfinału Fortuna Pucharu Polski, a po blisko miesiącu powrócił do "jedenastki" także w lidze - w piątkowym meczu ze Śląskiem Wrocław.

- Minęło już dużo czasu od ostatniego meczu w lidze, a po kilku miesiącach powrót nigdy nie jest łatwy. Zagrałem z Górnikiem w pucharze niedawno i wtedy poszło wszystko całkiem nieźle. W piątek wiedzieliśmy, że przed nami trudne spotkanie, nie było ono najpiękniejsze, ale najważniejsza była dla nas wygrana. Pracy dużo nie było, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę strzałów Śląska. Był jeden przed przerwą odbity do boku, ale oddany z pozycji spalonej. Czekało mnie więcej gry nogami, ale byłem na to przygotowany, dobrze się czuję w tego typu sytuacjach. Do tego wyłapałem kilka dośrodkowań, wyszedłem do kilku piłek, fajnie, że po powrocie zachowałem czyste konto, dla bramkarza to bardzo istotne - opowiada Holender, który zanotował również ostatnie podanie przy trafieniu Michała Skórasia na wagę zwycięstwa Kolejorza.

Jak mówi sam van der Hart, jest on już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że mimo długiej przerwy w grze w lidze zachowywał przed ostatnim spotkaniem pełen spokój. Wiedział, czego potrzebuje od niego jego zespół i pozostawał skoncentrowany na realizacji postawionych przed nim zadań. - Zawsze trenuję z identycznym zaangażowaniem, jakbym grał w meczu, więc dużej zmiany w moim nastawieniu do tego spotkania nie było. Nie mam już dwudziestu lat, więc doskonale wiedziałem, jakie zadania stoją przede mną. O tym, że wystąpię we Wrocławiu dowiedziałem się dzień wcześniej, więc trochę tego czasu na mentalne przygotowanie było - twierdzi 27-latek.