Lech Poznań wygrał z Arką Gdynia 1:0 w Fortuna Pucharze Polski i tym samym awansował do ćwierćfinału tych rozgrywek. Czwartkowy mecz był ważny dla Dino Hoticia, który znalazł się w podstawowym składzie Kolejorza po raz pierwszy od końcówki września.
Bośniak miał bardzo dobre wejście do drużyny prowadzonej przez trenera Johna van den Broma. Skrzydłowy już w swoim drugim meczu w niebiesko-białych barwach strzelił gola, a w następnej rywalizacji dorzucił asystę. Nic więc dziwnego, że były zawodnik Mariboru dość szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. 28-latek w 9. kolejce w rywalizacji ze Stalą Mielec (2:1) doznał jednak urazu, który wykluczył go z gry na prawie dwa miesiące. Hotić w spotkaniach z Widzewem Łódź (1:3) oraz Koroną Kielce (1:0) pojawiał się na murawie wchodząc z ławki, natomiast w starciu z Arką Gdynia znalazł się w wyjściowej jedenastce pierwszy raz od meczu wyżej przytoczonego meczu ze Stalą.
- Jestem szczęśliwy, że wróciłem po kontuzji, teraz wyszedłem w pierwszym składzie. Cieszę się, że wygraliśmy to ważne spotkanie. Arka to dobry zespół, lider pierwszej ligi. To istotna wygrana, kontynuujemy naszą drogę do finału. Jestem również zadowolony z siebie, bo zagrałem 88 minut, wszystko jest w porządku, a ja pomogłem drużynie - opowiada skrzydłowy Lecha Poznań.
Pomocnik może uznać swój powrót za udany. Hotić był aktywny na prawej stronie boiska, a w doliczonym czasie gry pierwszej połowy wziął udział w akcji bramkowej. To on zgrywał piłkę głową do Filipa Marchwińskiego, który po chwili pokonał Pawła Lenarcika. To trzecia asysta Bośniaka w tym sezonie biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. - Pracuję mocno, żeby dać z siebie wszystko dla drużyny. Widziałem gdzie ustawiony jest Filip Marchwiński, podałem do niego głową, a on strzelił gola. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i gramy dalej w pucharze – opowiada Dino Hotić.
Zapisz się do newslettera