W rundzie wiosennej ubiegłego sezonu oprócz Lewandowskiego na listę strzelców wpisywał się jedynie Tomasz Mikołajczak. Były napastnik Nielby Wągrowiec pokonał bramkarza Polonii Warszawa i Jagiellonii Białystok. To było jednak za mało, aby przekonać do siebie sztab szkoleniowy i latem Mikołajczak został wypożyczony do Polonii Bytom, gdzie nie zdołał wywalczyć sobie miejsca w składzie. - Z perspektywy czasu można żałować, że Tomek nie został z nami. W końcówce roku mieliśmy olbrzymie kłopoty z napastnikami i w pierwszej linii z konieczności musiał występować Semir Stilić - przyznaje Juskowiak.
Latem Lecha Poznań ściągnął trzech nowych napastników. Spośród nich najlepiej zaaklimatyzował się Artjoms Rudnevs. Łotysz zdobył trzynaści goli w 22 meczach i miał olbrzymi udział w awansie Kolejorza do fazy pucharowej Ligi Europy. Do historii Kolejorza przejdzie jego wyczyn z Turynu. Artjoms popisał się hattrickiem w meczu z Juventusem, a Lech wywiózł bardzo cenny punkt. - Artjoms rzeczywiście znakomicie wpasował się do zespołu. Wynika to z jego charakteru. Jest bardzo otwartym człowiekiem i potrafi zyskać sympatię. To jest chłopak, który na pewno ma przed sobą znakomite perspektywy. Można tylko żałować, że nie był z nami od początku sezonu - twierdzi trener napastników Lecha.
Zupełnym niewypałem okazał się transfer Artura Wichniarka. Król Artur" powrócił do Polski po ponad dziesięciu latach, ale nie potrafił sobie poradzić w Ekstraklasie. Zaczęło się bardzo dobrze. Wichniarek strzelił bramkę w wyjazdowym meczu z Interem Baku, a Lech wygrał 1:0. Później było już tylko gorzej. Były napastnik Herthy Berlin nie zdołał powiększyć swojego dorobku i jeszcze przed zakończeniem rundy za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z klubem. - Trzeba przyznać, że Wichniarek przyjechał do nas po okresie przygotowawczym i nie był w formie. Oczekiwania wobec niego były wysokie, a on nie potrafił im sprostać. Być może też podniósł się poziom Ekstraklasy, bo ostatnio coraz więcej zawodników wracających z zagranicy nie radzi sobie w rodzimej lidze - zastanawia się Andrzej Juskowiak.
Zdecydowanie więcej władze klubu obiecywały sobie także po Joelu Tshibambie. Pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga napastnik w Lechu jednak sobie nie poradził. Głównie pełnił rolę rezerwowego i w 20 meczach zdobył tylko jedną bramkę. Na osłodę pozostał mu fakt, że było to trafienie w meczu z Manchesterem City. - Po nim spodziewałem się dużo więcej. Jest bardzo silnym, szybkim i dynamicznym piłkarzem, ale ma olbrzymie kłopoty z taktyką. Źle się ustawia i przez to trudno mu znaleźć dobrą pozycję strzelecką - ocenia Tshibambę, Andrzej Juskowiak.
Bartosz Bereszyński Liczba meczów: 15 (0+15)
Liczba meczów w pełnym wymiarze czasowym: 2 (0+2)
Bramki: 1 (0+1)
Żółte kartki: 2 (0+2)
Czerwone kartki: 0
Zapisz się do newslettera