Lech Poznań przegrał na boisku beniaminka z Legnicy 2:3. Piłkarze Kolejorza zrwacają uwagę na bardzo słabą pierwszą połowę w ich wykonaniu oraz rolę rzutu karnego w drugiej części gry.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie ciężki mecz, bo ostatnie spotkanie z Arką pokazało, że na boisku nie było fajerwerków w naszym wykonaniu. Jednak ważne były trzy punkty i dzisiaj też przyjechaliśmy z takim nastawieniem. Pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu, tracimy w niej dwie bramki i musimy odrabiać wynik. W drugiej połowie wydawało się, że gonimy rezultat, ale rzut karny nas znowu przystopował. Walczyliśmy do końca, ale mimo wszystko gra była za słaba w naszym wykonaniu. Miedź grała agresywnie w pierwszej połowie, kosztowało ich to trochę sił, ale osiągnęli swój wynik. Dzięki temu w drugiej części mogli cofnąć się na swoją połowę. W naszych akcjach brakowało cierpliwości i spokoju.
W pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki, po dwóch dobrych strzałach Forsella. Wtedy nic nie wyglądało tak jak planowaliśmy i jak byśmy chcieli. Później przyszła nasza bramka kontaktowa, rzut karny nas wyhamował, ale walczyliśmy do końca. Szkoda tego rzutu karnego, bo czuć było, że jest szansa odrobić ten wynik. W pewnym momencie mieliśmy problem z kreowaniem sytuacji, bo Miedź cofnęła się i grała piątką obrońców. Skupili się tylko na przeszkadzaniu i wyprowadzaniu kontr. Z takiej lekcji trzeba wyciągnąć wnioski, bo na pewno stać nas na dużo lepszą grę.
Zagraliśmy dzisiaj bardzo źle. I nie zdarzyło nam się to po raz pierwszy w tym roku. Również w tych wygranych meczach, bo np. z Legią wygraliśmy walką. Mamy bardzo dużo do poprawienia. Wydawało nam się, że mamy szanse doprowadzić do remisu, ale karny był dla nas zimnym prysznicem. Możliwe, że najlepsze w tym wszystkim jest to, że kolejny mecz czeka nas już w piątek. Można pozbyć się z głowy tego spotkania i skupić się na kolejnym.
Zapisz się do newslettera