Frustracja - to uczucie, które towarzyszy zawodnikom Lecha Poznań po meczu 9. serii gier PKO Ekstraklasy z Legią Warszawa (1:2).
- Co mogę powiedzieć po takim meczu, gdy straciliśmy bramkę w ostatnich sekundach z dośrodkowania... Legia od początu ustawiła się w średnim pressingu, czekała na nas, my także nie chcieliśmy się mocno otwierać. Z czasem zaczęliśmy kreować sytuacje, do przerwy w miarę kontrowaliśmy to, co działo się na boisku, ale nie udało się wykorzystać następnych okazji i tak to się skończyło.
Jak nie było szansy wygrać, trzeba było ten mecz zremisować. Boli bardzo, ale mogę powiedzieć - jako ja, jako zespół - że takie niepowodzenia budują drużynę.
- Niestety tak jak przed rokiem znowu tracimy tu gola i punkty w końcówce. Na pewno frustracja jest duża i nie ma co ukrywać, że każdy w zespole jest wkurzony po tym meczu. Spotkanie układało się tak, że swoje sytuacje mieliśmy i my, i Legia, ale to my prowadziliśmy i powtórzyło się to samo co w poprzednim meczu, czyli strata dwóch zupełnie niepotrzebnych goli. Remis byłby niedosytem, ale lepszy i tak byłby taki punkt niż zero na koncie i to jeszcze w takich okolicznościach.
- Legia była bardzo dobrze zorganizowana, widać to było po ich poruszaniu się po boisku, mieli jasny plan. Myślę, że nie był to otwarty mecz, raczej bym powiedział, że taki mocno taktyczny - nie było dużo sytuacji zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Strzeliliśmy gola, było 1:0 - tak jak przed rokiem tutaj na tym stadionie. Przegraliśmy jednak 1:2 w kiepski sposób, bo straciliśmy bramkę w ostatniej akcji spotkania. Cóż, jest nam przykro i smutno, ale powinniśmy patrzeć w przód, trzymać głowy do góry, bo tylko to nam może pomóc wyjść z tego.
Zapisz się do newslettera