Po zakończeniu spotkania piłkarze obu drużyn nie ukrywali, że dwie połowy niedzielnego meczu różniły się od siebie. Zdaniem lechitów kluczowy dla losów pojedynku z Pogonią był fragment drugiej części gry, w której potrafili skutecznie obronić się przed atakami gości.
Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Dominowaliśmy w niej i stwarzaliśmy dobre okazje. Strzeliliśmy jednego gola, choć mogło być ich więcej. Rywale praktycznie nie mieli żadnej szansy. W drugiej połowie graliśmy już trochę gorzej. Nasza forma jednak wzrasta, w drugiej odsłonie spotkania graliśmy mądrze, z głową, myśleliśmy o korzystnym wyniku. Najważniejsze było wywalczyć trzy punkty. Z tego powodu po przerwie zagraliśmy bardziej defensywnie. Nie było to może piękne dla oka, ale udało nam się zdobyć drugą bramkę. Mamy trzy punkty i czekamy na kolejny mecz.
Zdobyłem drugą bramkę w barwach Lecha i jest to dla mnie bardzo fajne uczucie. Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc drużynie w trudnym momencie spotkania w drugiej połowie. Rywale grali pressingiem i naciskali na nas. Być może straciliśmy trochę sił po przerwie, choć nie wiem, dlaczego tak się stało, gdyż mamy za sobą dobre przygotowania. Powinniśmy trochę wyżej atakować, szybciej wyprowadzać akcje, częściej przenosić piłkę na drugą stroną boiska, a to rywale zaczęli stwarzać więcej okazji. Po drugiej bramce grało nam się już dużo łatwiej. Z pewnością przeanalizujemy to spotkanie i wyciągniemy odpowiednie wnioski.
Wygrywaliśmy 1:0, potem troszkę się cofnęliśmy, ale taki jest futbol. Rywale gonili wynik, my go broniliśmy. Ważne, że nie straciliśmy gola, a w końcówce spotkania zdobyliśmy jeszcze drugą bramkę. To naszym przeciwnikom całkowicie podcięło skrzydła.
Straciliśmy w drugiej połowie bramkę w naszym najlepszym momencie w tym spotkaniu. Szkoda pierwszej połowy, w której Lech nas zdominował, a nie takie mieliśmy założenia przed meczem. Wiedzieliśmy, jak ciężki to jest teren, a mając tak super sytuację do wyrównania nie potrafiliśmy jej wykorzystać i tego żałujemy najbardziej.
Zapisz się do newslettera