Rozgoryczenie - to uczucie, które towarzyszy zawodnikom Lecha Poznań po meczu 8. serii gier PKO Ekstraklasy z Cracovią. Goście wracają do Krakowa z punktem, wywalczonym w starciu, które zakończyło się wynikiem 1:1.
- Cracovia była ustawiona na własnej połowie, próbowaliśmy rozegrać akcje i strzelić gola jako pierwsi, co znów nam się nie udało. Ich bramkarz wybronił niesamowitą sytuację. I znów z niczego straciliśmy bramkę, musieliśmy gonić wynik całe spotkanie, w końcu się udało, ale tylko na 1:1. Goście cofnęli się jeszcze bardziej. To może tak czasem wyglądać, lecz musimy coś z tym zrobić.
- Spodziewaliśmy się, że ten mecz przybierze taką postać. Ta bramka znów stracona po naszym błędzie - aut na połowie boiska, zawodnik dochodzi do wrzutki i gol. Cracovia się zamknęła, próbowała grać z kontrataku, zaczeliśmy przeważać, co było widać. Udało się zdobyć bramkę, ale w końcówce. Jeden punkt jest lepszy niż żaden, ale liczyliśmy na pełną pulę.
- W pierwszej połowie moim zdaniem graliśmy dobrze, mieliśmy okazje, by zdobyć bramkę, ale ich bramkarz świetnie bronił. Widziałem z mojej pozycji na boisku jego interwencję i nie wiem, jak dał radę to wyciągnąć. Oni w tej części meczu mieli właściwie tylko jedną sytuację, ale dali radę ją wykorzystać.
W drugiej połowie musieliśmy już pójść mocniej do przodu, otworzyć się i więcej ryzykować, żeby poszukać najpierw wyrównania, a potem drugiego gola i zwycięstwa. Niestety udało się zdobyć tylko jedną bramkę, taka jest czasem piłka. Musimy szybko zapomnieć o tym spotkaniu, bo zaraz czekają nas kolejne ważne mecze i do nich trzeba się dobrze przygotować.
Zapisz się do newslettera