Lech Poznań przegrał w domowym meczu z Cracovią 1:2. Mimo sytuacji, które miał Kolejorz, bramkę udało się zdobyć dopiero w końcówce spotkania i nie starczyło już czasu na doprowadzenie do remisu. Niedosyt czują piłkarze niebiesko-białych, którzy żałują, że nie mogą się szybko zrehabilitować, bo czeka ich przerwa na kadrę. Parę słów dodał zawodnik przeciwnika - Janusz Gol.
Nasza gra nie wyglądała tak, jak w poprzednich meczach. Graliśmy za wolno piłką, przez co trudno było nam rozbić dobrze zorganizowaną defensywę Cracovii. Nie stworzyliśmy tylu sytuacji, co w poprzednich meczach. Mieliśmy je, jednak nie takie i nie tyle, co wcześniej. Goście nas nie zaskoczyli. Stanęli z tyłu, zdobyli bramkę po stałym fragmencie gry. Dobrze bronią i wychodzą do kontrataków, co udowodnili w drugiej połowie. Mają swój model gry. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, zwłaszcza przy takiej liczbie kibiców.
Jedyne, co cieszy to, że mogłem pomóc drużynie i strzeliłem gola, ale boli nas wszystkich, że przegraliśmy ten mecz. Mieliśmy szansę na wyrównanie, ale Cracovia wygrała boiskowym cwaniactwem. Wybijali nas z rytmu i trudno było zdobyć nam kolejną bramkę. Wiedzieliśmy, że goście groźnie wychodzą do kontrataku. W tej sposób stworzyli sobie wiele sytuacji w drugiej połowie. Najbardziej boli, że chcemy dawać radość swoim kibicom, a dziś to się nie udało. Czeka nas dłuższa przerwa, a chciałoby się, aby kolejne spotkanie było już zaraz. Tak, abyśmy mogli zagrać je od początku i wypracować dobry rezultat.
Udało nam się wygrać ważne spotkanie na wyjeździe w Poznaniu. Przy Bułgarskiej jest trudny teren, ale stworzyliśmy sobie dużo więcej sytuacji, które były klarowane, stuprocentowe bym powiedział. Wiadomo, że Darko Jevtić i Pedro Tiba są bardzo dobrymi zawodnikami. Lech ma silny środek pola, ale my pokazaliśmy, że może mamy nawet silniejszy - przynajmniej w tym meczu. W tym spotkaniu udało się nam przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Cieszy na pewno wynik, najważniejsze są trzy punkty i przed nami następny mecz już u siebie - w Krakowie.
Zapisz się do newslettera