W niebiesko-białych barwach rozegrał zaledwie 17 ligowych spotkań i to w sezonie zakończonym spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Mimo to na trwałe zapisał się w annałach historii klubu. Henryk Skromny - pierwszy lechita występujący w reprezentacji narodowej.
Urodził się w wigilię Bożego Narodzenia 1926 roku. Okres jego piłkarskiego rozwoju przypadł na lata wojenne. W rozgrywkach konspiracyjnych bronił bramki Łazarza, a gdy nastał pokój, trafił do reaktywowanego KKS-u. Rozgrywki startowały wówczas od klasy A, przez kolejne rundy zespół przechodził bardzo pewnie aż w końcu w decydujących grach zmierzył się z Ostrovią, Admirą Poznań i przede wszystkim z Wartą. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był dodatkowy mecz KKS-u z Zielonymi. Kolejne zacięte spotkanie nie skończyło się w regulaminowym czasie gry, a duży w tym był udział Skromnego, gdyż na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem obronił rzut karny wykonywany przez Bolesława Smólskiego. W dogrywce pokonał go jednak Bolesław Gendera i to warciarze awansowali do finałów mistrzostw Polski, w których zajęli drugie miejsce za warszawską Polonią.
Mimo braku gry na szczeblu krajowym, olbrzymi talent młodego bramkarza został zauważony i Skromny szybko stolicę Wielkopolski opuścił. Trafił do warszawskiej Legii otwierając tym samym listę lechitów wcielonych w szeregi Wojskowych. Tam dalej się rozwijał, miał niezłe warunki fizyczne i słynął ze świetnej sprawności i refleksu. Przeciwko Kolejorzowi jednak mu się nie wiodło. Powrót na Dębiec zakończył się puszczeniem pięciu goli (5:4 dla poznaniaków) i w kolejnych dwóch sezonach trener Legii, Wacław Kuchar, w Poznaniu go nie wystawiał! Oprócz tych spotkań, Skromny przez trzy lata opuścił tylko trzy inne pojedynki ligowe legionistów! W sumie przeciwko Lechowi (wówczas ZZK i ZS Kolejarz), bramkarz zagrał czterokrotnie, trzy razy przegrywając i puszczając łącznie 10 goli.
Dzięki temu jeszcze przed skończeniem 21. roku życia, dokładnie 19 października 1947 roku zadebiutował w reprezentacji Polski w starciu z Jugosławią. W ten sposób stał się pierwszym lechitą występującym z orłem na piersi, chociaż jako gracz Lecha w kadrze nie wystąpił nigdy pierwszy zaszczytu tego dostąpił Edmund Białas rozgrywając premierowy mecz reprezentacyjny pół roku później, w kwietniu 1948 roku.
Skromny w sumie rozegrał siedem spotkań w reprezentacji, ale dobrych wspomnień z nich mieć nie mógł. Debiut w Belgradzie skończył się porażką 1:7, drugą najwyższą w historii biało-czerwonych. Los sprawił, że Gucio strzegł bramki również w tym najgorszym meczu w dziejach reprezentacji 26 czerwca 1948 roku, kiedy w Kopenhadze Polacy przegrali z Danią aż 0:8. Ostatni mecz w kadrze rozegrał w 1952 roku, był wówczas w zespole wyselekcjonowanym na Igrzyska Olimpijskie w Helsinkach, lecz do stolicy Finlandii ostatecznie nie pojechał. Wraz z piątką innych zawodników pozostał w kraju jako rezerwowy. Bramki strzegli inni Tomasz Stefaniszyn i Edward Szymkowiak.
W międzyczasie lechita przeniósł się ze stolicy do Polonii Bytom. Z Królową Śląska święcił największe triumfy, w 1954 roku zdobył z nią mistrzostwo Polski. Trzy lata później wrócił do Kolejorza swojego pierwszego i ukochanego klubu, jak wiele razy podkreślał. Ze Skromnym w bramce Lechowi się jednak nie wiodło, na 11 spotkań zdobył ledwie dwa punkty po remisach u siebie z Zagłębiem Sosnowiec i Legią. Trudno jednak było mieć zastrzeżenia do Gucia. Czystego konta wprawdzie nie zachował ani razu, ale z pierwszych ośmiu kolejek dwie kończył puszczając dwa gole, a sześć razy tylko jednego. W tym czasie lechici zdobyli tylko trzy gole. Wówczas zmienił się szkoleniowiec, Mieczysława Tarkę zastąpił Edmund Białas, pod jego wodzą doszły kolejne trzy porażki i w letniej przerwie w rozgrywkach zdecydowano się zatrudnić Czechosłowaka Wilhelma Lugra. Ten nie postawił na Skromnego, zastąpił go Janem Konencem, co skończyło się porażką w Łodzi z ŁKS-em aż 1:8. Później Skromny zaliczył jeszcze sześć występów kończąc poznańską część kariery na ledwie 17 grach.
Lech spadł z ekstraklasy, a golkiper wrócił na Śląsk, gdzie dwa lata później zakończył karierę. Zmarł bardzo wcześnie, miesiąc przed 36. urodzinami. Jego syn, Marek, poszedł w ślady ojca, także strzegł bramki Polonii, a w Bytomiu przez wiele lat organizowany był turniej młodzieżowy pamięci wielkiego bramkarza.
Zapisz się do newslettera