W sześciu wiosennych meczach piłkarze Lecha Poznań nie strzelili jeszcze gola, a co za tym idzie nie posmakowali zwycięstwa. Jedyny punkt wywalczyli w Krakowie z Wisłą. Słabe wyniki natychmiast wpłynęły na atmosferę w zespole.
- Gramy w wielkim klubie i po porażkach musi być zła atmosfera. Na pewno nie jest jednak tak, że nam nie zależy czy po prostu się nie chcę. To jest kompletna bzdura. Jeśli ktoś tak uważa to niech powie nam to prosto w twarz - mówi bez ogródek, napastnik Lecha Poznań Bartosz Ślusarski.
We wtorek drużyna Kolejorza pożegnała się z marzeniami o grze w Pucharze Polski. Do końca sezonu podopiecznym trenera Mariusza Rumaka pozostało tylko dziewięć meczów ligowych. Kolejne trzy lechici rozegrają na własnym boisku. Polska liga jest tak nieprzewidywalna, że wszystko może się jeszcze zdarzyć. Jeśli poznaniacy w tych trzech meczach zainkasowaliby komplet punktów to może się okazać, że jeszcze nie wszystko stracone w tym sezonie.
- To są dla nas bardzo istotne spotkania. Planem minimum na nie jest plan maksimum. W takim klubie jak Lech nie ma miejsca na jakiekolwiek kalkulacje. Myślimy tylko i wyłącznie o zdobyciu dziewięciu punktów. Nie możemy niczego zagwarantować, ale zrobimy wszystko by je wygrać. Wiem, że kibice na razie surowo nas oceniają, ale mają do tego prawo. Proszę ich jednak o wsparcie, bo są nam oni bardzo potrzebni. Wierzę, że ci najbardziej wierni przyjdą na stadion. My musimy na to odpowiedzieć zaangażowaniem, sytuacjami bramkowymi i golami. Jeśli uda nam się to zrobić w niedzielę to w środę na stadion przyjdzie jeszcze więcej kibiców, a potem z każdym meczem ta tendencja będzie się potwierdzać - uważa trener Lecha Poznań Mariusz Rumak.
Teoretycznie pierwszy rywal spośród tych trzech będzie najtrudniejszy, bo na stadion przy ulicy Bułgarskiej zawita wicelider T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław, który zdaniem Mariusza Rumaka do końca będzie się liczył w walce o mistrzowski tytuł. - Śląsk to zespół, który ma w swoim składzie bardzo szybkich skrzydłowych, na których na pewno trzeba uważać. Na nich oraz na Sebastianie Mili i jednym napastniku opiera się ofensywa wrocławian. Nie można też zapominać o Przemysławie Kaźmierczaku, który potrafi zagrać prostopadłą piłkę czy podłączyć się do akcji ofensywnej. Poza tym Śląsk gra bardzo solidnie w defensywie i jest niezwykle groźny przy stałych fragmentach gry - charakteryzuje wicelidera T-Mobile Ekstraklasy, trener Lecha Poznań.
Po meczu z Wisłą, Mariusz Rumak zasygnalizował, że w pozostałych do końca sezonu spotkaniach trzeba myśleć nie tylko o zwycięstwach, ale również o budowaniu Lecha na kolejny sezon. Jest to tym bardziej istotne, że latem wygasają kontrakty kilku zawodników i nie zanosi się na to by zostali oni w Poznaniu na kolejne lata. - Myślimy o odmłodzeniu kadry meczowej. Na pewno nie będzie tak, że od razu pojawi się pięciu czy sześciu młodych piłkarzy, bo to nic nie da. Swoją szansę na pewno dostaną ci, którzy dobrze prezentują się na treningach i w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy - zapowiada szkoleniowiec Kolejorza.
Takim zawodnikiem jest Szymon Drewniak. Spośród młodych piłkarzy on był najbliżej kadry meczowej już podczas zgrupowania w Hiszpanii. Potem jednak na jaw wyszło pewne nagranie z sierpnia ubiegłego roku i droga Drewniaka do pierwszego zespołu nieco się wydłużyła.
- Pamiętajmy, że tamto nagranie było z sierpnia 2011 roku. Od tamtego czasu nie ma żadnych problemów z Szymonem. Wręcz przeciwnie. Ukierunkował się na zostanie piłkarzem i podąża tą drogą. Obecnie pod względem sportowym jak i pozaboiskowym oceniam go bardzo wysoko. Jest wyróżniającym się zawodnikiem Młodej Ekstraklasy i na pewno zasługuje na szansę. Liczę na to, że kibice będą go wspierać, a nie dołować. Szymon jest rodowitym poznaniakiem z ulicy Hetmańskiej i właśnie takim chłopakom, związanym z klubem, kibice Lecha powinni pomagać najbardziej - twierdzi Mariusz Rumak.
Zapisz się do newslettera