Szybki przeskok z czwartej ligi do szwedzkiej ekstraklasy, transfer do Feyenoordu Rotterdam i porównania do słynnego Holendra Arjena Robbena ze względu na podobną charakterystykę, a także udział w finale europejskiego pucharu - tak w skrócie wyglądała do tej pory kariera 22-letniego Patrika Wålemarka, nowego skrzydłowego Lecha Poznań.
W styczniu 2022 roku utalentowany piłkarz przeszedł za 3,25 mln euro ze szwedzkiego BK Häcken do Feyenoordu Rotterdam. Kiedy udzielał pierwszego wywiadu klubowej telewizji, to wymieniał swoje atuty: - Lubię schodzić ze skrzydła do środka na lewą nogę, a potem podawać lub strzelać. Jestem dość szybki z piłką i lubię stwarzać szanse sobie oraz kolegom z drużyny.
I właśnie to pierwsze zdanie jest kluczowe, to sprawiło, że przylgnęła do niego łatka szwedzkiego Arjena Robbena. Holender bowiem słynął właśnie z takiego zagrania, kiedy zbiegał ze skrzydła i wkręcał piłkę w stronę dalszego rogu bramki przeciwnika. Wålemark także potrafi to świetnie robić. A że umie kopnąć z dystansu pokazał już w debiucie od pierwszej minuty w szwedzkiej Allsvenskan. To było 16 lipca 2020 roku w BK Häcken, czyli klubie z jego rodzinnego Göteborga. Wcześniej trzy razy wszedł na kilka minut, a tutaj trener dał mu szansę od początku z Elfsborgiem. I odpłacił się w kapitalny sposób, bo w końcówce pierwszej połowy fenomenalnie przymierzył z rzutu wolnego i dał swojej drużynie prowadzenie. A jeszcze przed zejściem do szatni z rzutu rożnego kopnął wprost na głowę Gustava Berggrena, dziś pomocnika Rakowa Częstochowa. Po zmianie stron dołożył jeszcze kolejną asystę, a jakby tego było mało, to wywalczył rzut karny. To wszystko w niespełna godzinę. Zwrócił w ten sposób uwagę szerszej widowni.
Pochodzi z piłkarskiej rodziny. Do stolicy Wielkopolski przyleciał zresztą z tatą - Jens Wålemark to były piłkarz, który ma na koncie kilka sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Szwecji. W piłkę grali także dwaj bracia ojca, a kuzyn Teodor do dzisiaj występuje w drugiej lidze. Młode lata spędził na czwartym poziomie w ekipie Qviding. Swego czasu ta drużyna trafiła w pucharze na Häcken i choć przegrała 1:3, to Patrik wypadł na tyle dobrze, że kilka miesięcy później przeskoczył do Allsvenskan. Zagrał tam półtora sezonu, ten cały miał świetny, bo strzelił 9 goli i dorzucił 8 asyst. Stało się jasne, że liga szwedzka stała się dla niego za ciasna.
Wybrał Feyenoord Rotterdam, gdzie opowiadał na wstępie podczas konferencji prasowej, że nie ma problemów z tym, żeby wykonywać szybkie przeskoki. Podkreślał, że znalazł się w Holandii po zaledwie półtora roku regularnej gry w BK Häcken. - To był dla mnie dobry sezon. Udało mi się pokazać swoje umiejętności i mam nadzieję, że zrobię to samo dla Feyenoordu tak szybko, jak to możliwe. Poszło mi to bardzo szybko. Trzy lata temu nadal grałem w Szwecji na czwartym poziomie Po dwóch latach spędzonych na najwyższym poziomie jestem teraz zadowolony z tego, jak wszystko się potoczyło - opowiadał.
Już w pierwszym półroczu awansował z holenderskim klubem do finału Ligi Konferencji Europy i na dwie minuty wszedł w decydującym boju z AS Roma (0:1). Przez półtora roku zaliczył 36 gier (po 3 gole i 3 asysty), a rozgrywki 2023/2024 spędził na wypożyczeniu w SC Heerenveen, gdzie w 24 spotkaniach ligowych zaliczył 3 trafienia i 4 asysty. Teraz trafia do Kolejorza. Ma na koncie powołanie do pierwszej reprezentacji, choć jeszcze nie zadebiutował, ale dziś 22-latek regularnie grał w młodzieżówce (oficjalnie 11 meczów i 4 gole).
W Heerenveen poznał byłego bramkarza Niebiesko-Białych Mickeya van der Harta. - Uważam, że Lech robi bardzo dobry ruch i będzie miał w kadrze naprawdę jakościowego zawodnika. Świetnie wygląda z piłką przy nodze i bardzo dużo widzi na boisku. Szczególnie wyróżnia go ta jego lewa noga. Według mnie jak będzie zdrowy, to będzie jednym z najlepszych skrzydłowych w ekstraklasie - mówi Holender w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
Zapisz się do newslettera