Efektowny gol Jakuba Modera w sobotnim spotkaniu z Rakowem Częstochowa był zarazem jego pierwszym, którego strzelił w oficjalnym meczu Lecha Poznań. - Bardzo się cieszę z tej bramki, to spełnienie mojego kolejnego marzenia. Uważam uderzenie z dystansu za jeden z moich największych atutów, dlatego chciałbym zaliczać jak najwięcej takich trafień - mówi z zadowoleniem pomocnik.
Mecz 21. kolejki PKO Ekstraklasy wychowanek Kolejorza zaczął na ławce rezerwowych. Sygnał do wejścia na boisko otrzymał na niespełna dwadzieścia minut przed końcem. - Spodziewałem się, że trener może dać mi szansę i chciałem ją jak najlepiej wykorzystać - nie ukrywa 20-latek. Swój udział w konfrontacji akcentował praktycznie od razu, często uczestnicząc w akcjach ofensywnych swojej drużyny, ale i pracując w defensywie. Już po chwili od wejścia na murawę strzałem w kierunku bliższego słupka sprawdził czujność bramkarza Rakowa, Jakuba Szumskiego, a niedługo później uczynił to ponownie głową. Jeszcze wtedy górą był golkiper rywala, ale wobec jego świetnego uderzenia z 87. minuty pozostał już bezradny.
???????? pic.twitter.com/I4zX1RUB9t
— Lech Poznań (@LechPoznan) February 8, 2020
Piłka wylądowała w bramce, a trafienie z miejsca stało się kandydatem do najpiękniejszego gola nie tylko kolejki, ale i całej rundy. - Każdy mi powtarza, że jak jest okazja do uderzenia, to warto to zrobić - przekonuje Moder, który przy okazji otworzył swój dorobek bramkowy w niebiesko-białych barwach. Nie ukrywa, że dla niego czy pozostałych młodych zawodników wywodzących się z Akademii Lecha Poznań zrobienie tego na własnym terenie znaczy więcej. - Fajnie, że tę debiutancką bramkę udało się zdobyć przy Bułgarskiej. Rozmawialiśmy o tym z Tymkiem Puchaczem, który strzelał na wyjazdach, ale też strasznie czekał na trafienie tutaj. To dla nas inne uczucie, niż zrobić to dla przykładu w Płocku - twierdzi Moder.
Na pokonanie bramkarza rywali w oficjalnym meczu Kolejorza "polował" on przez czternaście występów w koszulce z kolejowym herbem, często czyniąc to po strzałach z dalszej odległości. W grupach młodzieżowych Lecha, jego rezerwach czy podczas wypożyczenia w pierwszoligowej Odrze Opole udowadniał, że uderzenie z dystansu to jego groźna broń. Jesienią tego nie potwierdzał, ale jak sam zaznacza, nie stracił wiary w ten element. - To zdecydowanie jeden z moich największych atutów w ofensywie. W meczu z Arką jeden strzał "wywaliłem" w trybuny i dziennikarze czy kibice mówili ironicznie, że była to ciekawa próba. Nie chciałem z tego rezygnować, skoro to mam, to czemu ma nie zacząć udawać się to w meczach? - pyta retorycznie lechita, którego talent do zdobywania efektownych bramek zza "szesnastki" zgodnie potwierdzali w ostatnich miesiącach jego koledzy z zespołu. Teraz na własne oczy mogli o nim przekonać się kibice niebiesko-białych.
Zapisz się do newslettera