Lech Poznań w ostatnich ośmiu meczach strzelił aż sześć goli po uderzeniach zza pola karnego. Niestety, piękna próba Jespera Karlströma w niedzielnym spotkaniu z Widzewem Łódź (1:3) nie przełożyła się na punkty dla Kolejorza. Szwed ma jednak na swoim koniec czwarte trafienie w niebiesko-białych barwach.
Jesper 75 procent bramek, jakie ma na swoim koncie w klubie z Bułgarskiej, zdobył właśnie po uderzeniach z dystansu. Do tej z łodzianami, kiedy po rzucie rożnym kopnął nie do obrony, doszły także efektowne próby z Pogonią Szczecin (2:2) z poprzedniego sezonu, a także z Puszczą Niepołomice (4:1) w obecnym. Jego kolekcję zamyka trafienie z mistrzowskich dla Lecha rozgrywek 2021/2022, kiedy to bramkarza Górnika Łęczna (3:0) pokonał z bliska.
W sezonie 2021/2022 zespół prowadzony przez Macieja Skorżę rozegrał 40 spotkań i wbił 8 goli zza pola karnego. Z kolei w następnym było aż 56 gier i też rekordowy wynik 15 takich trafień. Kto wie, czy teraz lechici nie zbliżą się do tego wyniku, bo mają w tym momencie 21 konfrontacji, a już 8 bramek. W ostatnich kolejkach ligowych mamy tutaj przyspieszenie, bo początek był niemrawy. W eliminacjach Ligi Konferencji Europy uderzali w ten sposób skutecznie Radosław Murawski z Żalgirisem Kowno (3:1) oraz Kristoffer Velde ze Spartakiem Trnawa (1:3).
Od rywalizacji z Puszczą Niepołomice (4:1), kiedy mieliśmy dublet (do Karlströma dołączył też Mikael Ishak), zanotowaliśmy również piękne uderzenia kapitana przeciwko ŁKS Łódź (3:1), Velde z Cracovią (1:1) na wyjeździe i Filipa Wilaka w Pucharze Polski w Bydgoszczy z Zawiszą (4:0). I do tego dochodzi Jesper w niedzielę. Łącznie - 6 goli w 8 ostatnich spotkaniach. W niedzielny wieczór podkręcenie tej statystyki to jednak marne pocieszenie ze względu na wynik, czyli porażkę z Widzewem 1:3.
Zapisz się do newslettera