Lech Poznań w meczu 15. kolejki Lotto Ekstraklasu zremisował z Jagiellonią Białystok 2:2. Jest to drugie ligowe spotkanie w tym sezonie, w którym Kolejorz był w stanie odwrócić losy starcia i przywieźć do stolicy Wielkopolski jeden punkt. - Pokazaliśmy charakter, nie podłamaliśmy się wynikiem i dobrze zareagowaliśmy na sytuację na boisku - mówią zgodnie lechici.
W 21. minucie spotkania w Białymstoku po sporym zamieszaniu w polu karnym Lecha Poznań, Karol Świderski zagrał piłkę do boku w kierunku Przemysława Frankowskiego, który pokonał Jasmina Buricia. Jagiellończycy dzięki tej bramce otworzyli wynik niedzielnego starcia. - Zaczęliśmy mecz od straty bramki. Mimo to nie załamywaliśmy się, bo czuliśmy, że gramy dobrze w piłkę. Nie było mowy o jakiejś panice, chcieliśmy prezentować się w dalszym ciągu tak, jak na początku spotkania. Cieszę się, że drużyna pokazała się z takiej strony - podkreśla Volodymyr Kostevych.
Zaledwie sześć minut później lechici wyrównali za sprawą Thomasa Rogne. - Dążyliśmy cały czas do wyrównania. Po ostatnich meczach to bardzo dobry prognostyk - przyznaje Marcin Wasielewski. Strzelcowi gola wtórował Robert Gumny. - Z reguły szybko stracona bramka podcina skrzydła, ale w Bialymstoku absolutnie się tak nie stało. Nie mieliśmy nic do stracenia i czuliśmy, że stać nas nawet na wygraną.
Nie dość, że Kolejorz wyrównał stan spotkania, to był w stanie jeszcze wyjść na prowadzenie za sprawą Marcina Wasielewskiego. To było pierwsze odwrócenie wyniku od meczu z Górnikiem Zabrze, kiedy Lech wrócił do gry po dwóch straconych bramkach.
- Żałujemy, że nie udało się jeszcze pójść za ciosem. Christian Gytkjaer miał okazję na podwyższenie wyniku. Niestety, wyszliśmy na drugą połowę nieskoncentrowani. Mówiliśmy sobie w szatni, że musimy być skupieni, a straciliśmy szybko bramkę na 2:2. To trochę boli, bo według mnie mecz w Białymstoku był spokojnie do wygrania - mówi strzelec drugiego gola.
Ostatecznie, po bardzo wyrównanej drugiej połowie, Lech zdobył w Białymstoku tylko jeden punkt. Gracze, jak i sztab szkoleniowy nie są tym wynikiem usatysfakcjonowani, ponieważ mieli jeszcze swoje okazje do ponownego wyjścia na prowadzenie. - Żałuję przede wszystkim, że straciliśmy dwie bramki. Czuję, że stać nas było na jeszcze więcej. Widać było, że jesteśmy jednym zespołem, który chce wygrać i wie, jak tego zrobić. Szkoda więc, że zdobyliśmy jeden punkt - kończy "Kosta".
Zapisz się do newslettera