- Oczywiście, że po zakończeniu spotkania z Wisłą Kraków zmarnowana sytuacja nie dawała mi spokoju, ale taki jest futbol. Nie można zbyt wiele rozmyślać o tym co było. Trzeba się przygotowywać do następnego pojedynku. Nie dręczą mnie koszmary - mówił na konferencji przed meczem z Zagłębiem Lubin pomocnik Lecha Poznań, Joao Amaral.
Były zawodnik Vitorii Setubal udanie rozpoczął karierę w Lechu Poznań. W pierwszych 7 meczach strzelił 3 gole i zanotował 3 asysty. - Jestem zadowolony, ale nie usatysfakcjonowany. Cieszę się, że mogę pomagać drużynie w osiąganiu dobrych rezultatów. Asysty są odzwierciedleniem tego jak przynieść wsparcie drużynie, jak należy grać jako kolektyw - powiedział Amaral.
Dla Portugalczyka są to pierwsze tygodnie w polskiej lidze. Podczas swojej dotychczasowej kariery piłkarskiej reprezentował barwy tylko portugalskich klubów. - Muszę powiedzieć, że ekstraklasa jest bardzo wyrównana. Futbol sprawia im przyjemność. Gdybym miał porównać Liga NOS do ekstraklasy, to w Polsce mamy więcej czasu na rozegranie akcji, 4-5 sekund. W Portugalii presja na piłkarzu jest większa. Jeśli czegoś nie zrobisz w ciągu 2 sekund to może być za późno. Poziom polskiej ligi nie jest jednak zły. Widać rywalizację i chęć osiągania sukcesów u wszystkich drużyn - porównał 26-latek.
Po meczu z Wisłą Kraków lechici spotkali się dużą krytyką. Dotyczyła ona w szczególności gry obronnej podopiecznych trenera Ivana Djurdjevicia. - To co się działo w zeszłym tygodniu to nie był problem słabych obrońców, a tego jak grała cała drużyna. Atakuje i broni cały zespół. Musimy jako kolektyw poprawić grę obronną, wykorzystywać też wszystkie sytuacje w ataku - ocenia Amaral, który w dotychczasowych spotkaniach grał już na różnych pozycjach. Wspomina jednak, że nie ma jednej swojej ulubionej. - Mogę grać zarówno na środku, jak i po lewej czy prawej stronie w ofensywie. Tam gdzie trener mnie wystawi i tam gdzie będę potrzebny drużynie, mogę grać - odpowiedział.
Pomimo niedawnego dołączenia do Kolejorza Amaralowi obce jest pojęcie długiej aklimatyzacji. Pomogła w tym osoba trenera Ivana Djurdjevicia. - Bardzo ważne jest to, że mogę pracować z trenerem, który rozmawia po portugalsku. Pomogło mi to bardzo we wdrożeniu się do gry w Polsce. To nie jest jednak tak, że zaadaptowałem się od razu. Nie wiedziałem jak gra każdy z zawodników, jaki system gry preferuje trener. Bardzo pomogli mi koledzy z drużyny. Czym bardziej poznawałem grę Lecha, tym lepiej mi się grało - zaznaczył były pomocnik Vitorii Setubal.
Nowy zawodnik Lecha nie miał do tej pory poznać dobrze swojego nowego miasta. - Nie mieliśmy ostatnio możliwości, żeby cieszyć się wolnym czasem. Graliśmy dwa spotkania w tygodniu, mieliśmy duży wysiłek związany z meczami ekstraklasy i Ligi Europy. Odpoczynek jest bardzo ważny, dlatego w Poznaniu jeszcze dużo nie zwiedziłem. Spodobał mi się Stary Rynek i okolice stadionu - zakończył z uśmiechem pomocnik Kolejorza.
Zapisz się do newslettera