We wtorek na obiektach wronieckiej części Akademii Lecha Poznań swoje pierwsze od dawna zajęcia na boisku odbyli zawodnicy juniorów młodszych oraz starszych Kolejorza. - To był szczególny trening, na który wszyscy jechaliśmy z wielką przyjemnością - nie ukrywa trener pierwszej z wymienionych ekip, Bartosz Bochiński.
Po raz ostatni wszystkie juniorskie drużyny tej części Akademii rozgrywały swoje mecze w niedzielę, 8 marca. Niedługo później zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej zawieszone zostały zajęcia w szkołach. Za tym poszło również zamknięcie internatu, w którym na co dzień we Wronkach mieszkają młodzi lechici. W związku z powyższym od około ośmiu tygodni przebywali oni w swoich domach rodzinnych, skupiając się na zajęciach indywidualnych oraz lekcjach online. O ile na powrót do szkolnej ławki przyjdzie im jeszcze poczekać do co najmniej 25 maja, o tyle przyjemność z treningu piłkarskiego mogli poczuć już wczoraj.
Całe przedsięwzięcie mogłoby się nie udać, gdyby nie… rodzice zawodników, którzy przywieźli swoich synów na zajęcia z miejscowości oddalonych od bazy Akademii czasem nawet powyżej stu kilometrów. Ostatecznie juniorzy młodsi oraz starsi odbyli jednostki treningowe w okrojonych grupach, w zgodzie z obowiązującymi regułami. Pierwsza z drużyn trenowała w Popowie, gdzie szkoleniowcy Bartosz Bochiński i Jakub Leosz zajmowali się na osobnych boiskach grupami czteroosobowymi.
- Na boisko wchodziliśmy różnymi wejściami, zachowaliśmy odpowiedni odstęp czasowy między wejściem pierwszej oraz drugiej "czwórki". Przed zajęciami nastąpiła dezynfekcja, podobnie zresztą jak po nich, a na razie dla bezpieczeństwa nie chcemy też mieszać obu grup. Treningów nie opieramy jeszcze na grach w kontakcie z przeciwnikiem, staramy się, żeby chłopcy zachowali dystans między sobą. Używają oni sprzętu przygotowanego specjalnie dla nich, miejsca na wodę również zostały zabezpieczone. Od dłuższego czasu monitorujemy również przy pomocy codziennych formularzy oceny medycznej stan zdrowia zawodników - opowiada o zastosowanych zasadach bezpieczeństwa trener najlepszego zespołu grupy B Centralnej Ligi Juniorów do lat 17 z jesieni.
W pojedynczej, za to liczącej sześciu zawodników i jednego trenera grupie trenowali z kolei we Wronkach podopieczni szkoleniowca Huberta Wędzonki. To były jednak ich ostatnie zajęcia na dłuższy czas na tych obiektach, ponieważ pozostaną one do wyłącznej dyspozycji rezerw Kolejorza. Od kolejnych zajęć - w czwartek - udadzą się oni już do Popowa. - Czuliśmy się trochę jak po przerwie wakacyjnej. Zazwyczaj właśnie po takich sześciu tygodniach rozłąki możemy dostrzec, że chłopcy wrócili do nas inni, zmężnieli, widzimy po nich zmiany. Podobnie było teraz, my też czuliśmy pewne stęsknienie za ich twarzami i za pracą z nimi. To nie była jeszcze codzienność, ale już namiastka normalności - cieszy się opiekun juniorów starszych.
Na razie obaj trenerzy wprowadzają swoich podopiecznych w spokojny sposób, ordynując proste ćwiczenia m.in. na kontrolę, czucie i prowadzenie piłki. Najważniejsze dla nich jest jednak to, że mogą z powrotem wyjść na trening. - Sama droga do Popowa była wielką przyjemnością, mimo że pokonywało się ją dzień w dzień już od wielu lat. To była namiastka pracy, której brakowało nam wszystkim. Jesteśmy zadowoleni z organizacji tej jednostki treningowej i nie możemy się doczekać kolejnej, już w sobotę - opowiada trener Bochiński, który podobnie jak jego kolega po fachu podkreślał świetne przygotowanie muraw na obiektach Akademii.
Decyzje co do potencjalnego dokończenia rozgrywek młodzieżowych zapadną najpóźniej w najbliższy poniedziałek, 11 maja. - Jesteśmy gotowi na wszystkie rozwiązania i pozostajemy pełni nadziei, że uda się zagrać jeszcze w tym sezonie w jakiejś formule - nie kryje szkoleniowiec juniorów młodszych.
Zapisz się do newslettera