- Wybraliśmy osiemnastu zawodników, którzy na ten moment byli w najlepszej dyspozycji. Znam tych piłkarzy, są w Lechu bardzo długo i wygrywali już mecze w barwach Kolejorza - mówi trener Ivan Djurdjević o rotacjach w składzie podczas spotkania Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin.
W starciu przeciwko Zagłębiu w zespole Kolejorza doszło do kilku wymuszonych zmian. Na Dolny Śląsk nie pojechali już wcześniej kontuzjowani Robert Gumny, Volodymyr Kostevych, Thomas Rogne i Maciej Gajos. W tygodniu poprzedzającym ligowe starcie urazów doznali również Jasmin Burić, Nikola Vujadinović oraz Piotr Tomasik. W Lubinie zabrakło także Darko Jevticia.
- To najlepsze dla nas na ten moment rozwiązanie. Mamy kilka nieplanowanych urazów i musimy się dostosować do tej sytuacji. Uważam, że na ten mecz wyszliśmy najsilniejszą na tę chwilę jedenastką. Zawsze tak wychodzimy na boisko. Piotr Tomasik dzień przed spotkaniem odczuwał mocny ból w plecach i to już mocno pokrzyżowało nam plany na to starcie. Jasmin Burić miał uraz, który ograniczał go już w meczu ligowym z Wisłą Kraków. Teraz uraz jest w gorszym stanie. Nikola Vujadinović w tygodniu poczuł ból w nodze, zgłosił go i w niedzielę nie mógł zagrać. Darko Jevtić z kolei z przyczyn osobistych musiał wyjechać na kilka dni do domu - wyjaśnia szkoleniowiec Kolejorza, Ivan Djurdjević, który ze względu na odniesione przez lechitów kontuzje w niedzielnym meczu zdecydował się postawić na Marcina Wasielewskiego.
Dla 24-letniego obrońcy był to czwarty mecz w pierwszym zespole Lecha. Ostatni raz w barwach Kolejorza "Wasyl" zagrał 5 kwietnia 2017 roku, w rewanżowym pojedynku 1/2 finału Pucharu Polski przeciwko Pogoni Szczecin.
- Ze względu na kontuzję Piotra Tomasika musieliśmy szybko działać. Marcin Wasielewski nawet nie był zgłoszony do ekstraklasy, w sobotę musieliśmy go zgłosić, wydrukować nazwisko na koszulce. Marcin przyjechał i w niedzielę wystąpił od pierwszej minuty. Uważam, że zagrał dobry mecz, miał udział przy bramce dla nas, bo wykonywał wyrzut z autu, po którym padł gol. Nie był to zawodnik, który odstawał od reszty. Innego wyjścia na to spotkanie nie mieliśmy. Trener musi tak działać i nie można płakać, że ktoś ma nagły uraz. Znam Marcina i wiedziałem, że ten mecz go nie przerośnie. To piłkarz oddany, pracuje dla drużyny i teraz mocno będę rozważał jego miejsce w pierwszym zespole. Pasuje do nas charakterem, brakuje nam takich ludzi - mówi trener Djurdjević.
Zapisz się do newslettera