Mecz Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław jest pojedynkiem najmłodszego szkoleniowca w T-Mobile Ekstraklasie z najstarszym. Orest Lenczyk urodził się w 1942 roku. Mariusz Rumak na świat przyszedł 35 lat później.
- Od czasu do czasu dochodzi do takich konfrontacji. Czasem górą jest młodzież, czasem stare wygi. To są bardzo fajne medialne pojedynki. Czy z racji wieku panowie prezentują różne szkoły trenerskie? Trudno powiedzieć. Pewne natomiast jest to, że zawsze większą satysfakcję ma ten młodszy, gdy wygrywa. Dlatego nie pozostaje nam nic innego jak życzyć i zwycięstwa trenerowi Rumakowi - mówi dziennikarz Radia Merkury Grzegorz Hałasik.
W 1976 roku, 34-letni wówczas Orest Lenczyk został mianowany trenerem Wisły Kraków. W tym samym wieku Mariusz Rumak obejmował Lecha Poznań. Lenczyk dwa lata później z zespołem Białej Gwiazdy sięgnął po Mistrzostwo Polski. Potem pracował jeszcze z sukcesami w Śląsku Wrocław, Ruchu Chorzów czy GKS-ie Bełchatów, ale osiągnięcia z 1978 roku już nie powtórzył. - Mam wielki szacunek do jego pracy. W kolejnych klubach pokazuje, ze wchodząc do jakiejś szatni zmienia zespół. Na pewno mam respekt do jego osoby, ale także plan jak pokonać pana Lenczyka - zapowiada młody szkoleniowiec Lecha Poznań.
W stolicy Wielkopolski wszyscy liczą, że ten plan się powiedzie. Od sześciu meczów Lech nie strzelił bramki, ale przed sobą ma trzy spotkania na własnym boisku, które są kluczowe w kwestii ewentualnej jeszcze walki o europejskie puchary. - Nie jest przyjemnie od każdego dostawać baty. Zawsze wierzyliśmy ze wygramy kolejny mecz, ale niestety na boisku było inaczej. Przed każdym spotkaniem motywowaliśmy się na różne sposoby. Trenujemy by wygrywać i pozostaje wierzyć, że w końcu przyniesie to efekt. Jest jeszcze szansa na to by coś ugrać, ale czy tak się stanie trudno przewidzieć. Najpierw trzeba zacząć wygrywać, a potem można kalkulować - twierdzi pomocnik Lecha Poznań, Rafał Murawski.
W tych trzech meczach u siebie Lech kolejno zmierzy się ze Śląskiem Wrocław, Górnikiem Zabrze i Cracovią. Teoretycznie najtrudniejszym rywalem będzie ten pierwszy, który jest wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy. Wbrew pozorom taka kolejność gier może być dla Kolejorza korzystna. - Pojedynek ze Śląskiem może być dla nas przełomowym. Zwycięstwo w tym spotkaniu na pewno dodałoby nam skrzydeł przed kolejnymi meczami. Kilka razy pokazaliśmy już, że mamy potencjał i chciałbym, aby teraz też tak było. Poza tym pamiętamy jeszcze mecz we Wrocławiu z jesieni, gdzie nie byliśmy gorsi, a przegraliśmy. Śląsk miał wtedy wiele szczęścia. Teraz pałamy chęcią rewanżu - mówi pomocnik Lecha Poznań, Dimitrije Injac.
Zapisz się do newslettera