Na zakończenie rundy jesiennej trampkarze Lecha Poznań zajęli drugie miejsce w grupie B Centralnej Ligi Trampkarzy Starszych. Wiosną drużyna trenera Huberta Wędzonki powróci do rywalizacji, w której celem niebiesko-białych będzie awans do półfinałów rozgrywek.
Podczas zakończonej rundy szczególną dramaturgię miały starcia z Football Academy Szczecin. W pierwszym z nich młodzi lechici przegrywali na wyjeździe dwoma bramkami, ale potrafili odrobić straty w cztery minuty. Kiedy wydawało się, że ich kolejne trafienia są kwestią czasu, na ponowne prowadzenie wyszli ich przeciwnicy. Rezultat ustalił na minutę przed końcem kapitan zespołu, Igor Lawrynowicz, dla którego był to drugi gol strzelony w tym spotkaniu. Mecz skończył się wynikiem 3:3. - Zabrakło nam czasu na przeważenie szali na swoją korzyść - podsumował tamten mecz szkoleniowiec niebiesko-białych.
W ostatnim starciu jesieni trampkarze Lecha Poznań przegrywali w Popowie z Football Academy już 1:3. Wtedy ruszyli w pościg za gośćmi, który zakończył dla nich sukcesem. Gospodarze zapewnili sobie wygraną w doliczonym czasie gry za sprawą bramki napastnika Damiana Kołtańskiego. - Rywale postawili nam w obu tych spotkaniach poprzeczkę bardzo wysoko, ale ostatni mecz pokazał, kto jest lepszy. Potwierdziliśmy w nim, że nikt nie wywiózł i nie wywiezie kompletu punktów z naszego terenu. Zawsze trzeba grać do końca, a my o tym wiemy bardzo dobrze - podkreślał obrońca Filip Borowski, który wystąpił w obu przytoczonych pojedynkach.
Gracze urodzeni w latach 2003 oraz 2004. Na wielu pozycjach w najmłodszej ekipie wronieckiej części Akademii rywalizują zawodnicy tych właśnie dwóch roczników. Taka sytuacja ma miejsce choćby w środku pola, gdzie o miejsce w składzie współzawodniczą 14-latkowie Patryk Gogół i Michał Marszałkiewicz z rok młodszym kolegą, Antonim Kozubalem. Podobnie sprawa ma się w przypadku piłkarza ustawionego za plecami napastnika. Kapitan trampkarzy, Igor Ławrynowicz, czuje coraz mocniej na plecach oddech Kacpra Sommerfelda. Nie inaczej wygląda to w pierwszej linii, gdzie wchodzący z ławki Norbert Pacławski potrafi pokazać się z pozytywnej strony. Dość powiedzieć, że w minionej rundzie zdobył aż 12 bramek.
- Między mną i Norbertem panuje zdrowa sportowa rywalizacja, mamy ze sobą dobre relacje - mówi najlepszy strzelec trampkarzy, Damian Kołtański. - Każdy z naszych młodszych zawodników uczy się przy swoim starszym partnerze, co nas bardzo cieszy. Trzeba pamiętać, że występ w pierwszym składzie jest czymś innym niż wyjście w podstawowym składzie. My w tym wszystkim staramy się pozytywnie mobilizować do rozwoju wszystkich chłopców - nie ukrywa trener Wędzonka.
Lech Poznań - AP Pogoń Szczecin 4:0. Trener Hubert Wędzonka nie ma wątpliwości, że to właśnie w tym z jesiennych spotkań jego piłkarze zaprezentowali się najkorzystniej. - To był mecz u siebie, graliśmy z Pogonią, która na koniec rundy jako jedyna wyprzedziła nas w tabeli. Tego dnia w Popowie pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Mierząc się z trudnym przeciwnikiem potrafiliśmy realizować założenia przedmeczowe, byliśmy skuteczni w fazie atakowania, solidnie wyglądaliśmy w obronie. Nasi chłopcy byli w wtedy w wysokiej dyspozycji i przesądzili losy tej rywalizacji na swoją korzyść w zdecydowany sposób - opowiada szkoleniowiec. - Naszym celem jest to, żeby na wiosnę grać na tym poziomie jak najczęściej - dodaje.
Damian Kołtański, który w trakcie jesiennej kampanii 18 razy pokonywał bramkarzy rywali. Jeszcze w poprzednim sezonie podpatrywał grę występującego wtedy w zespole trampkarzy napastnika, Filipa Szymczaka. Obecnie to "Kołtan" stanowi o sile pierwszej linii swojej drużyny. - To było udane pół roku. Myślę, że zrobiłem postęp na pozycji środkowego napastnika, zadebiutowałem także w zespole juniorów młodszych. Rozegraliśmy tej jesieni wiele spotkań, w których musieliśmy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. To nam przyniosło korzystne rezultaty - ocenia 14-letni gracz.
80 goli. W całej ligowej stawce nie było drużyny, która może pochwalić się większą efektywnością w przednich formacjach, niż Lech Poznań. - W DNA całej naszej Akademii jest gra ofensywna. Nasi zawodnicy muszą wiedzieć, że na boisku trzeba być odważnym, czasem poszukać trudnych rozwiązań i zaryzykować. Za naszą ofensywę odpowiada cały zespół, począwszy od bramkarza, jest to pewien zestaw naczyń połączonych. Jesteśmy zadowoleni z tego, że nasi piłkarze pomimo wysokiego prowadzenia, dążą do kolejnych trafień. Widać u nich głód zdobywania bramek - komentuje szkoleniowiec niebiesko-białych.
Zapisz się do newslettera