Ostatni akt rywalizacji Lecha Poznań w tym sezonie Centralnej Ligi Juniorów już w ten weekend. W ramach 30. kolejki niebiesko-biali zmierzą się w Lubinie z Zagłębiem i jeśli tego spotkania nie przegrają, zapewnią sobie czwarty w historii Kolejorza tytuł mistrzowski do lat 19.
Po dwudziestu dziewięciu seriach gier drużyna trenera Bartosza Bochińskiego jest liderem tabeli Centralnej Ligi Juniorów z trzypunktową przewagą nad drugim Górnikiem Zabrze. Obie ekipy, które celują w mistrzostwo rozegrają w sobotę wyjazdowe mecze. Lechici powalczą z Zagłębiem Lubin, natomiast zabrzanie będą chcieli pokonać Koronę Kielce. W znacznie lepszym położeniu znajdują się oczywiście juniorzy starsi Kolejorza, bo do tytułu brakuje im już zdobycia tylko jednego "oczka". Jak zapewnia ich szkoleniowiec, wszelkie kalkulacje trzeba jednak schować na bok i mierzyć przeciwko Miedziowym tylko i wyłącznie w zwycięstwo.
- Jeśli jedziesz z założeniem, żeby zremisować mecz, najczęściej go przegrywasz. A gdy chcesz wygrać i taki cel sobie stawiasz na pierwszym miejscu, to zdobywasz punkty. Nie mówię tego przez pryzmat arogancji, ale mamy wszelkie predyspozycje ku temu, by mierzyć w tym spotkaniu w komplet punktów. Świadczy o tym chociażby maraton, który w tym sezonie mamy już za sobą - ocenia opiekun najstarszej młodzieżowej drużyny Lecha.
W konfrontacji na Dolnym Śląsku jego podopiecznym przeciwstawi się zespół mający cały czas szanse na brązowy medal. Zagłębie musi jednak wygrać swoje spotkanie i liczyć na potknięcia trzeciego obecnie Rakowa Częstochowa oraz czwartej Wisły Kraków. Nie ulega jednak wątpliwości, że gospodarze podejdą do tego pojedynku w pełni umotywowani. - Znamy sytuację w tabeli i wiemy, że Zagłębie także myśli o medalu. Znajduje się jednak w innym położeniu od nas, ponieważ będzie oglądać się również na wyniki innych spotkań. Dlatego my skupiamy się tylko i wyłącznie na swojej pracy, aczkolwiek wiemy, że te mecze zawsze sa gwarantem jakości - twierdzi trener Bochiński.
Do gry w jego ekipie powraca pauzujący w minionej kolejce z Jagiellonią Białystok (5:1) Maksym Pietrzak. W świetnej formie strzeleckiej znajdują się ponadto napastnik Szymon Maza oraz skrzydłowy Bartłomiej Juszczyk, którzy przed tygodniem zdobyli w starciu z "Jagą" po dwie bramki. W niedawnym pojedynku lechici potwierdzili, że potrafią sobie radzić z dużą presją. Najważniejszy krok jednak dopiero przed nimi. - Paradoksalnie im mniej meczów do końca, tym ta droga jest dłuższa, przynajmniej jeśli chodzi o presję towarzyszącą tym spotkaniom. Na taki stan rzeczy pracowalismy jednak od dłuższego czasu. Chcemy cały czas nabywać umiejętności radzenia sobie z otoczką, jaka towarzyszy ważnym pojedynkom, tyczy się to wszystkich młodzieżowych drużyn akademii czy drugiego zespołu. Tylko w ten sposób stworzymy warunki do gry o trofea, z którymi przecież ci zawodnicy będą musieli mierzyć się już przy Bułgarskiej - podsumowuje ich szkoleniowiec.
Zapisz się do newslettera