Obrońca Lecha Poznań po pierwszym meczu na mistrzostwach Europy może chodzić z wysoko podniesioną głową. Lubomír Šatka wystąpił w podstawowym składzie reprezentacji Słowacji, która ograła w rosyjskim Petersburgu Polskę 2:1. - Zrobiliśmy pierwszy, ważny krok, ale to nam nie gwarantuje jeszcze awansu. Liczę na to, że wyjdziemy do fazy pucharowej zarówno my, jak i Polacy - mówi Lubo.
U selekcjonera Štefana Tarkovicia lechita jest podstawowym piłkarzem. Zagrał w pełnym wymiarze czasowym zarówno w dwóch sparingach poprzedzających turniej, jak i w pierwszym starciu Euro z biało-czerwonymi. - Był to bardzo trudny mecz dla nas, w pierwszej połowie graliśmy mądrze. Przede wszystkim pod względem taktycznym, nie dopuszczaliśmy Polaków do okazji. A sami byliśmy groźni z przodu. Prowadziliśmy 1:0, ale druga część rozpoczęła się najgorzej jak można. Przysnęliśmy w defensywie i w pierwszej minucie padła wyrównująca bramka, po której Polacy nas trochę przycisnęli. Dobrze jednak broniliśmy. No i później była czerwona kartka, która zdecydowała o losach spotkania. Po rzucie rożnym wbiliśmy gola na 2:1. Polacy podjęli duże ryzyko, momentami trochę nerwowo było w naszym polu karnym, ale jestem szczęśliwy, że wygraliśmy ostatecznie i przypisaliśmy sobie trzy punkty - opowiada Šatka.
Po końcowym gwizdku była okazja do spotkania ze znajomymi z Lecha. W reprezentacji Polski są bowiem piłkarze, z którymi Słowak miał okazję występować: Kamil Jóźwiak (obecnie angielskie Derby County), Jakub Moder (teraz w angielskim Brighton), a także Tymoteusz Puchacz (od 1 lipca formalnie w niemieckim Unionie Berlin). - Rozmawialiśmy z chłopakami pewnie ze dwadzieścia minut. Obiecywaliśmy sobie zresztą jeszcze przed turniejem, że wymienimy się po meczu koszulkami i to nastąpiło. Każdy z nas ma pamiątkę. Dla mnie i dla nich to fajna sprawa, razem dużo przeżyliśmy w klubie, teraz mieliśmy okazję zagrać na Euro, dla mnie to fantastyczna sprawa. Choć szkoda, że byliśmy po dwóch stronach barykady. Ale trzymam za nich kciuki i liczę na to, że wyjdziemy do fazy pucharowej zarówno my, jak i Polacy - mówi Lubo.
Oczywiście w jego obozie atmosfera jest zdecydowanie lepsza niż w polskiej drużynie. - Atmosfera jest super, zrobiliśmy pierwszy, ważny krok, ale to nam nie gwarantuje jeszcze awansu - przestrzega zawodnik Kolejorza. Słowacy w piątek o godzinie 15:00 zagrają w Petersburgu ze Szwedami. Z ich perspektywy ważne, że nie musieli się przenosić, bo zagrają na tym samym stadionie, co z Polakami, których z kolei czeka daleka wyprawa do hiszpańskiej Sevilli - tam w sobotę wieczorem zmierzą się z gospodarzami. - Potrzebujemy kolejnych punktów, żeby mieć pewność awansu. Teraz przed nami Szwecja i na tym się skupiamy. Chcemy znów powalczyć o dobry wynik - podsumowuje Šatka.
Zapisz się do newslettera