W aklimatyzacji w nowym zespole Volodymyrowi Kostevychowi pomaga Maciej Makuszewski. - Dzięki niemu musiałem sobie przypomnieć rosyjski. Ostatni raz okazję do rozmowy w tym języku miałem z Zaurem Sadajewem, gdy pomagałem mu w Lechii. To było jednak już dawno temu - przyznaje skrzydłowy Kolejorza.
Makuszewski przez blisko półtora roku grał w Tereku Groznym. Po bardzo udanym okresie gry dla Jagiellonii Białystok 27-letni dziś piłkarz zdecydował się na transfer do Tereka. Tam w aklimatyzacji pomagali mu Polacy, którzy wcześniej trafili do tego klubu. Grali w nim wtedy Marcin Komorowski, Maciej Rybus i Piotr Polczak. - Bardzo mi pomogli w tym, żeby szybko się zaadaptować. Mieszkałem blisko Piotra Polczaka i gdy tylko miałem jakiś problem to mogłem na niego liczyć. Na początku często korzystałem z tego rozwiązania. Później jednak nie chciałem mu przeszkadzać, dlatego starałem się szybko nauczyć języka. Wcześniej go nie znałem, bo w szkole miałem angielski i niemiecki. Przez pierwsze miesiące czytałem wszystko co się dało. Nawet nazwy na budynkach. Wszystko po to, by jak najszybciej poznać grażdankę - przyznaje piłkarz.
Na naukę języka po transferze do Tereka potrzebował kilka miesięcy. Do klubu trafił we wrześniu, a już na zimowych obozach znał język w stopniu komunikatywnym. - Starałem się mówić, a w drużynie było z tego powodu dużo śmiechu. Wiele słów ma inny akcent niż w języku polskim. Fizjoterapeuci, sztab i zawodnicy z Rosji mieli sporo zabawy z tego jak mówiłem. To było jednak dla mnie bardzo ważne, żeby się zaaklimatyzować i lepiej poczuć w drużynie. Rosyjski i polski są bardzo podobne do siebie. Sporo słów ma inną wymowę, ale jeśli się dużo słucha, to łatwiej się uczyć nowego języka. Tak było w moim przypadku - zaznacza Makuszewski. - Myślę, że podobnie będzie z Włodkiem, który szybko łapie polskie słowa. On mówi po ukraińsku, a to język podobny do rosyjskiego. Już teraz bardzo wiele rozumie - dodaje.
Kostevych na zgrupowaniu śpi w tym samym pokoju co Makuszewski. Wszystko właśnie po to, by ułatwić mu aklimatyzację w nowej drużynie. - Na pewno nie jest tak, że przychodzimy do pokoju i każdy z nas siedzi w telefonie. Sporo rozmawiamy. Włodek sporo pyta. O klub, o miasto, ludzi, kibiców, o to jak wygląda liga. Fajnie, że pyta i się otwiera. Chętnie mu oczywiście pomagam. Mówię jak to wygląda. Oczywiście w samych superlatywach, bo trudno żeby było inaczej. Powtarzam mu często, że trafił do dobrego klubu. Ma szanse zaistnieć w bardzo dobrej drużynie, pokazać się w Polsce. Wie też, że jeśli będziemy dobrze grali wiosną, to mamy duże szanse, żeby zagrać w pucharach - podkreśla Makuszewski, który w dobrym tonie wypowiada się też o nowym piłkarzu Lecha.
Skrzydłowy Kolejorza spędza z lewym obrońcą dużo czasu. Na treningach jednak bardzo ważne jest to, żeby Kostevych integrował się z całą drużyną. Dlatego, gdy zaplanowane jest wykonywanie ćwiczeń w parach, często trenuje z innymi zawodnikami. - To bardzo pozytywny chłopak z dobrym nastawieniem. Na treningach widać u niego dużą determinację. Ma dobry charakter do pracy i pasuje do Lecha. Oby jak najszybciej się zaaklimatyzował. Wiem, że ma dziewczynę i liczy na to, że ona szybko do niego dołączy. Po sobie wiem, że to bardzo ważne. Dzięki temu będzie mu dużo łatwiej w aklimatyzacji. Jeśli szybko się zaadoptuje to będzie mógł skupić się na piłce i pokazać to co potrafi - kończy Makuszewski.
Zapisz się do newslettera