Już w piątek rozpoczynają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Lech Poznań wysyła najliczniejszą reprezentację spośród wszystkich drużyn PKO BP Ekstraklasy. Powołania do swoich kadr dostali Bartosz Salamon, Miha Blažič oraz Nika Kvekveskiri. O szansach na awans oraz grę naszych zawodników porozmawialiśmy z dziennikarzem TVP Sport, Przemysławem Chlebickim.
Bartosz Salamon zagrał w ostatnich dwóch sparingach reprezentacji Polski. W starciu z Ukrainą (3:1) wyszedł w podstawowym składzie, natomiast z Turcją (2:1) pojawił się na murawie po przerwie. Biorąc pod uwagę jego ostatnie występy oraz fakt, że kadra gra formacją z trójką obrońców, spodziewasz się, że stoper Kolejorza będzie podstawowym zawodnikiem w talii Michała Probierza czy będzie wchodził z ławki?
- Wydaje mi się, że będzie pierwszym defensywnym wyborem z ławki rezerwowych. Dużo zależy od zdrowia Pawła Dawidowicza. Mówi się o tym, że ten mecz z Holandią w jego przypadku może być niezagrożony, bo szybko wrócił do siebie i uraz nie jest na tyle poważny. Jeśli te głosy się potwierdzą i Dawidowicz się wykuruje, to spodziewam się, że Bartosz Salamon rozpocznie EURO na ławce, bo w wyjściowej jedenastce wyjdą Kiwior-Bednarek-Dawidowicz. Zawodnik Lecha ze względu jednak na swoje doświadczenie, nieustępliwość i twardość gry w obronie, może się jednak przydać reprezentacji.
Polska trafiła do niezwykle trudnej grupy, ponieważ zmierzy się z Francją, Holandią oraz Austrią. Wielka szkoda, bo te ostatnie wyniki mogą napawać optymizmem. Jak ocenisz szanse Biało-Czerwonych na awans do kolejnej fazy?
- Uważam, że szanse są niewielkie, ale dużo będzie zależało od meczu z Holandią, która jest drużyną totalnie nieprzewidywalną. Niedawno byłem w tym kraju, rozmawiałem z kibicami i spotkałem się z wieloma różnymi opiniami. Ludzie nie wierzą w jakikolwiek sukces, liczą na awans do fazy pucharowej z drugiego miejsca w grupie. To są ich podstawowe oczekiwania. Holandia ma kilka kontuzji w zespole, zdarzały się problemy wewnętrzne, konflikty. Teraz ta atmosfera wokół reprezentacji się uspokoiła. Rozmawiałem z holenderskim dziennikarzem i te wszystkie brudy zostały załatwione. Pod tym względem ten zespół się wyczyścił. Na ekipę Koemana trzeba będzie uważać mocno po zmianie stron, bo w pierwszych połowach zazwyczaj rzadko strzelają gole. Holendrzy w drugich odsłonach są zdecydowanie groźniejsi. Tak to wyglądało w ostatnich sparingach. Austria to również jest silna drużyna, może za bardzo ją lekceważymy, bo nie jest to zespół, który w ostatnich turniejach dochodził daleko. Nie da się ukryć, że dużym osłabieniem będzie brak Xavera Schlagera, bardzo ważnego dla nich zawodnika. Dużo w tym spotkaniu będzie zależało jak Polska poradzi sobie w pierwszym meczu. Jeśli uzyskamy z Holendrami pozytywny wynik, to z Austrią na tym entuzjazmie można powalczyć.
A z Francją statystyka jest po naszej stronie, bo na ostatnich turniejach ten zespół trzeciego meczu w grupie nie potrafi wygrać. Na tym możemy budować swój optymizm.
- To też dlatego, że Francja w ostatnich meczach gra w zasadzie o nic, bo ma zazwyczaj pewny awans, przez co w wyjściowym składzie znajdowało się kilku rezerwowych zawodników. Być może będzie tak samo tym razem. Jeśli Francja wygra oba spotkania i wystawi słabszy skład, to możemy upatrywać w tym szansy. Myślę jednak, że Kylian Mbappe na pewno zagra z nami, bo to może być jego turniej i Trójkolorowi zdają sobie z tego sprawę. Ten piłkarz na pewno napsuje nam sporo krwi.
Wydaje się, że zawodnikiem który ma szansę zagrać wszystkie mecze w pierwszym składzie jest Miha Blažič, który ma całkiem udany sezon w Lechu Poznań. Obrońca w ostatnich sparingach co prawda nie zagrał przez drobny uraz, ale w eliminacjach pełnił ważną rolę w ekipie Matjaza Keka. Uważasz, że 31-latek może utrzymać swoją formę z kwalifikacji do EURO i stać się taką opoką kadry?
- Dowiedziałem się od Erika Janży, że Miha miał drobne problemy z łydką, dlatego selekcjoner wolał go oszczędzać. Aczkolwiek lekarz kadry jest zdania, że Blažič powinien być już gotowy na mecz z Danią. Obrońca trenuje na pełnych obrotach. Był trochę oszczędzany na początku tego tygodnia, ale teraz się to powinno zmienić i Miha jest gotowy do gry. Jest więc spora szansa na to, że stoper zagra we wszystkich meczach i potwierdzi swoją dobrą dyspozycję również na głównym turnieju.
Słowenia podobnie jak Polska nie jest stawiana w gronie faworyta do awansu, ponieważ zagrają z Anglią, Danią oraz Serbią. Pocieszający dla nich może być fakt, że znają się bardzo dobrze przede wszystkim z tym drugim rywalem, z którym dwukrotnie zmierzyli się w poprzednim roku. Jak ocenisz ich szanse na zajęcie chociaż trzeciego miejsca?
- Słowenia trafiła do trudnej grupy, ale nie można im odbierać szans. W spotkaniu z Anglią pewnie na wiele nie liczą, ale z taką Danią znają się bardzo dobrze, bo grali przeciwko sobie w eliminacjach do tego EURO. W starciu u siebie ekipa Keka zagrała bardzo dobrze, a w rewanżu ponieśli minimalną porażkę. Zawodnicy mówią, że są gotowi na Danię, wiedzą jak ta drużyna gra. Nie ma tam jednak zbyt wielkich oczekiwań, wszyscy podchodzą do tego turnieju spokojnie.
W meczach z Danią i Serbią mogą powalczyć, choć eksperci i statystycy wskazują na to, że Słowenia jest jedną z najsłabszych ekip na mistrzostwach Europy pod względem kadry, zawodników. Według Erika Janży ich główną siłą, atutem jest gra zespołowa, piłkarze wspierają się nawzajem, każdy jest pomocny. Wszyscy czują się mocnym kolektywem, chociaż nie ma tam wielkich gwiazd.
Historyczny sukces osiągnęli Gruzini, dla których to pierwszy udział w turnieju rangi mistrzowskiej w historii. Drużyna trenera Williego Sagnola w barażach o EURO pokonała Luksemburg oraz Grecję. Te rezultaty były dla ciebie sensacją?
- Gruzja na tych mistrzostwach jest dużym zaskoczeniem, chociaż są oni dużym beneficjentem tego rozszerzenia EURO do 24 drużyn. Ta drużyna zrobiła spory postęp, ale również jak spojrzymy na ligę, to możemy zauważyć coraz większe finansowane. Należy zwrócić uwagę na postać Khvichy Kvaratskhelii, czyli zdecydowanie najlepszego gruzińskiego zawodnika, który jest na celowniku innych, znacznie lepszych klubów. Inną sprawą jest to, że coraz więcej piłkarzy z tego kraju gra w mocnych ligach. W przeszłości pamiętamy przede wszystkim Kakha Kaladze z AC Milan, teraz Gruzja ma trochę więcej piłkarzy grających na niezłym poziomie. Ci zawodnicy mają większą pewność siebie, lepiej rozumieją grę. Dzięki temu ekipa Williego Sagnola na EURO awansowała. Dla całego kraju to jest duży sukces, dla ludzi każde kolejne spotkanie na tym turnieju będzie wielkim świętem.
Decydujący rzut karny dający awans na EURO 2024 wykonał Nika Kvekveskiri. To też pokazuje jaką pozycję w drużyna ma pomocnik Lecha Poznań. Według Ciebie możemy spodziewać się występu 32-latka w każdym grupowym spotkaniu?
- Nika nie jest pierwszym wyborem w środku pola, aczkolwiek zazwyczaj wchodzi z ławki. Myślę, że można się spodziewać jego występów na mistrzostwach Europy, może nawet we wszystkich trzech meczach. Rozmawiałem trochę o nim i usłyszałem, że to piłkarz lubiany w drużynie oraz przez kibiców. Nie jest to pierwszoplanowy bohater, ale piłkarz, który czasami potrafi zrobić coś ciekawego na boisku. Gruzja będzie liczyć na niego, bo ma doświadczenie, ma pewne znaczenie w tej kadrze, chociaż nie zawsze gra w podstawowym składzie. Sądzę, że Nika dostanie swoje minuty, a reprezentacja skorzysta z niego w ważnych momentach szczególnie w drugich połowach. Dla Gruzji to pierwszy tego typu turniej, dlatego taka osoba jak Kvekve może się bardzo przydać w kontekście rozgrywania piłki, kiedy na boisku może być trochę chaosu.
Rozmawiał Adrian Garbiec
Zapisz się do newslettera