Kibice Kolejorza wciąż mają jeszcze pamięci thrillery, jakie fundowała im drużyna prowadzona przez Franciszka Smudę. W pierwszym ligowym meczu za jego kadencji Lech przegrywał z Wisłą Płock 0:2, ale w końcówce zdołał odmienić losy spotkania i wygrał 3:2.
Nie da się również zapomnieć o starciu z Cracovią, w którym lechici przegrywali już 0:3. w końcówce doprowadzili jednak do wyrównania i gdyby nie błąd sędziego bocznego wygraliby 4:3. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:4.
Po raz ostatni losy ligowego spotkania o 180 stopni Kolejorz odmienił za kadencji Jacka Zielińskiego. Paradoks polega na tym, że było to w wygranym 4:1 spotkaniu z Wisłą Kraków, który jednocześnie dla Zielińskiego był ostatnim na ławce trenerskiej Kolejorza.
Od momentu, gdy szkoleniowcem został Jose Mari Bakero ta sztuka Lechowi w lidze się nie udało. Kolejorz dokonał tego w pucharowych starciach z Podbeskidziem w minionym sezonie i z Polonią Bytom w obecnych rozgrywkach Pucharu Polski. W lidze najbliżej był wiosną w starciu ze Śląskiem Wrocław. Kolejorz przegrywał 0:1, wyszedł na prowadzenie 2:1, ale korzystnego dla siebie wyniku utrzymać nie potrafił.
- Teraz nasz styl gry jest inny. Wtedy atakowaliśmy na hurra i często zapominaliśmy o obronie. Obecnie staramy się kontrolować grę i cierpliwie czekamy na swoją szanse. Niemniej nie da się ukryć, że mamy z tym problem i na pewno trzeba to poprawić - przyznaje kapitan Lecha Poznań Grzegorz Wojtkowiak.
Zapisz się do newslettera