Początek w drużynie z Krakowa nie był dla Ślusarskiego zbyt pomyślny. Wywalczył on sobie miejsce w podstawowym składzie Pasów", w 12 meczach zdobył 3 gole, ale nie wystarczyło to do utrzymania w Ekstraklasie. O spadku Cracovii przesądził ostatni mecz, w którym Pasy" zremisowały 2:2... z Lechem w Poznaniu. - Tamto spotkanie zakończyło się remisem co oznaczało dla nas spadek. To był jeden z tych najmniej przyjemnych dla mnie momentów w karierze. Ostatecznie jednak z powodów proceduralnych zdegradowany został ŁKS, a my w kolejnym sezonie graliśmy dalej w Ekstraklasie - wspomina Ślusarski.
Kolejne spotkanie z ukochaną drużyną Ślusarskiego było dla niego jeszcze mniej pomyślne. 23 sierpnia 2009 roku Cracovia podejmowała Lecha w Sosnowcu. Krakowianie wprawdzie zwyciężyli 1:0 po bramce Pawła Sasina, który na boisku pojawił się w 68 minucie w miejsce... kontuzjowanego Bartosz Ślusarskiego. - Walczyłem o piłkę z Sewerynem Gancarczykiem i upadłem tak nieszczęśliwie, że zerwałem wiązadła krzyżowe w kolanie. To oznaczało dla mnie 7 miesięcy rozbratu z piłką. Dodatkowo był jakiś żal, że akurat takie coś spotkało mnie w meczu z Lechem. Gdzieś tam przez łzy mówiłem sobie, że Lech mi nie leży, bo najpierw spadek z Cracovią w Poznaniu, teraz kontuzja - wraca pamięcią do tych wydarzeń Ślusarski".
Żeby nie było aż tak źle podczas pobytu w Cracovii Ślusarskiego spotkały także niezwykle miłe momenty. W końcówce ubiegłego sezonu Kolejorz walczył o tytuł mistrzowski z krakowską Wisłą. Ta w przedostatniej kolejce mierzyła się właśnie z Cracovią. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, Lech wygrał 2:1 w Chorzowie i na kolejkę przed końcem zajął fotel lidera - W ostatnich derbach na Suchych Stawach wywalczyliśmy remis. Radość była podwójna, bo ten punkt dawał utrzymanie Cracovii, a wobec zwycięstwa Lecha w Chorzowie praktycznie rozstrzygał sprawę mistrzostwa dla Lecha. Pod koszulką w pasy miałem swoją koszulkę Lecha. Śpiewaliśmy w szatni na cześć Cracovii i Lecha, a w szatni Wisły była grobowa cisza - z uśmiechem na twarzy mówi Ślusarski.
Radości piłkarzy Cracovii do końca nie mogli zrozumieć wiślacy, którzy mieli o to do nich spore pretensje. - Ich pretensję o naszą radość były po prostu śmieszne. Bardzo ich bolało, że stracili mistrzostwo na rzecz Lecha. Ja z kolei w weekend przyjechałem do Poznania by wziąć udział w mistrzowskiej fecie Kolejorza - kwituje Ślusarz".
Zapisz się do newslettera