Historia meczów Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław sięga końcówki lat 50. My jednak wrócimy do sezonu 1977/1978, kiedy w ostatniej kolejce Kolejorz miał nawet szansę na mistrzostwo Polski, ale ostatecznie zajął trzecie miejsce, choć na pocieszenie awansował po raz pierwszy w historii do europejskich pucharów. Kolejny rozdział rywalizacji obu klubów już w niedzielę od 17.30 na Enea Stadionie przy Bułgarskiej.
W 1977 roku Śląsk Wrocław był mistrzem Polski. Wówczas przyczynił się również do utrzymania Lecha, a wydarzenia z tamtego czasu do dzisiaj funkcjonują jako cud w Błażejewku, którego dokonał trener Jerzy Kopa w drugiej części sezonu. Ten szkoleniowiec wraz z Kolejorzem był rewelacją rozgrywek 1977/1978. Dość powiedzieć, że nawet przed ostatnią kolejką Niebiesko-Biali byli w grze o mistrzostwo Polski. A kto wie, czy już wówczas by nie świętowali, gdyby nie to, że wiosna pogubili trochę punktów u siebie z teoretycznie słabszymi drużynami.
W ostatniej kolejce był zaplanowany mecz Śląska z Lechem na stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska. Sytuacja w tabeli była taka, że Wisła Kraków oraz poznaniacy mieli po 37 punktów, a wrocławianie o jeden mniej. Kolejorz pojechał mocno osłabiony na starcie, na które przyszło ponad 30 tysięcy kibiców.
- Nie było kontuzjowanych Piotra Mowlika i Mirosława Justka. Zawieszony był również za kartki nasz filar obrony Józek Szewczyk - wyliczał trener Jerzy Kopa i dodawał: - Tymczasem pauzujący od ośmiu gier za czerwoną kartkę Jan Erlich ze Śląska został na mecz z nami odwieszony. W trakcie meczu sędzia wyrzucił z boiska Piotrka Grobelnego za wątpliwy faul na Januszu Sybisie. No i ulegliśmy w ostatnich minutach 0:1, a gola strzelił właśnie Erlich!
Wisła Kraków zrobiła swoje, wygrała u siebie z Arką Gdynia 3:1 i została mistrzem kraju przed oddającym jej koronę Śląskiem Wrocław, a trzeci stopień podium przypadł Lechowi, który na pocieszenie po raz pierwszy awansował do europejskich pucharów. Sęk w tym, że to już wiedział jeszcze przed starciem na Dolnym Śląsku, bo przewaga w tabeli była bezpieczna. Miał jednak ochotę na więcej, a i pozycje dwa oraz trzy miały spore znaczenie w kontekście startu w Pucharze UEFA.
Jakie? Śląsk został bowiem rozstawiony, a Kolejorz nie. Znalazło to odzwierciedlenie w parach, bo wrocławianie trafili najpierw na cypryjski Pezoporikos Larnaka, a potem na islandzki IB Vestmannaeyer (ten klub, z którym w 1982 roku spotkali się Niebiesko-Biali). Obu rywali pokonał i dopiero w III rundzie uległ Borussii Mönchengladbach. Tymczasem Lech wylosował Niemców z RFN od razu - wpadł na MSV Duisburg, z którym poległ w dwumeczu 2:10.
Zapisz się do newslettera