Nie ma co ukrywać, że po pierwszym meczu w zdecydowanie lepszej sytuacji jest Kolejorz. Podopieczni trenera Franciszka Smudy w Krakowie wygrali 1:0 po bramce Roberta Lewandowskiego. Zaliczka, choć skromna może znacznie ułatwić życie poznaniakom, bowiem na każdą bramkę lechitów, ekipa Białej Gwiazdy" będzie musiała odpowiedzieć dwoma trafieniami. Siła ofensywna w porównaniu z meczem ligowym może być już do tego mocniejsza. Wszystko wskazuje na to, że trener Smuda będzie już mógł skorzystać z Hernana Rengifo. Wtedy Peruwiańczyk mógł wraz z Lewandowskim mógłby straszyć defensorów rywali. Jeśli do tego dołożymy Sławomira Peszko, który w niedzielę pokazał świetną formę to kibice nie bez podstaw mogą liczyć na bramki.
Z drugiej strony lepiej będzie prezentować się też defensywa gości. Trener Maciej Skorża będzie już mógł skorzystać z usług Piotra Brożka i Marcelo, którzy w niedzielę nie mogli zagrać z powodu nadmiaru żółtych kartek. Obaj powinni wskoczyć ponownie do podstawowego składu. W związku z tym na prawą obronę będzie mógł wrócić Marcin Baszczyński, choć wtedy miejsce mógłby stracić zdobywca bramki dla Wisły i jeden z najlepszych zawodników niedzielnego spotkania, Peter Singlar.
Choć w Remes Pucharze Polski do tej pory sztab szkoleniowy Lecha zawsze dawał szansę gry bramkarzowi, który aktualnie w spotkaniach ligowych siedzi na ławce, to tym razem taka sytuacja nie musi się powtórzyć. Ivan Turina z powodu zatrucia nie znalazł się w kadrze na mecz ligowy i raczej trudno przypuszczać, aby po kolejnej przerwie Chorwat od razu wskoczył do bramki. Dlatego między słupkami zobaczymy ponownie Krzysztofa Kotorowskiego. W Lechu zabraknie też muszącego pauzować za czerwoną kartkę z meczu z Odrą Manuela Arboledy. Kolumbijczyka zapewne zastąpi Zlatko Tanevski, który akurat mecze z Wisłą zalicza zawsze to tych najbardziej udanych w sezonie.
Na jakie roszady nie zdecydowaliby się trenerzy, to jedno jest pewne. Emocji na Bułgarskiej ponownie nie zabraknie!
Zapisz się do newslettera