Piłkarze Wisły Kraków w Poznaniu stanęli przed zadaniem odrobienia strat w pierwszego spotkania. Dlatego od pierwszej minuty ruszyli do zdecydowanych ataków i dość szybko przejęli inicjatywę. Dużo pracy defensorzy Kolejorza mieli szczególnie z Patrykiem Małeckim i Piotrem Ćwielongiem. To właśnie drugi z nich miał najlepszą okazję do wyprowadzenia swojego zespołu na prowadzenie, ale w 18 minucie z pięciu metrów posłał piłkę ponad bramką. Wcześniej dwa razy groźnie strzelał również Małecki, ale Krzysztof Kotorowski za każdym razem był na posterunku. Lechici spokojnie grali swoje i to przyniosło pożądane efekty. Przyspieszyć tempo zdecydowali się 25 minucie i wyprowadzili dwie akcje które wstrząsnęły Wisłą. Najpierw Ivan Djurdjević zagrał miękką piłkę za plecy obrońców, do podania doszedł Robert Lewandowski i przerzucił futbolówkę nad wychodzącym z bramki Ilie Cebanu. Nie minęły trzy minuty i poznaniacy znów cieszyli się z gola. Semir Stilić podał w pole karne do Lewandowskiego, ten mocno zagrał przed bramkę, gdzie z kilku metrów do siatki piłkę wepchnął Hernan Rengifo. Niestety było to ostatnie zagranie Peruwiańczyka w tym spotkaniu, bowiem walcząc w tej sytuacji z obrońcami Wisły lechita doznał kontuzji i na noszach musiał opuścić boisko. Wiślacy nie składali broni, ale ich ataki nie były już tak groźne jak na początku spotkania. Kolejnych trafień szukali natomiast lechici, próbując szczęścia głównie w szybkich kontrach. Przed przerwą bramki już jednak nie padły.
Druga połowa podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od ataków Wisły. Trener Maciej Skorża chcąc zmienić coś w grze swojego zespołu na boisko posłał Rafała Boguskiego i Andrzeja Niedzielna. Bramkę dla gości zdobył jednak obrońca. W 50 minucie z rzutu wolnego mocno uderzył Arkadiusz Głowacki, jego koledzy z zespołu rozepchnęli mur lechitów i Krzysztof Kotorowski nie zdołał sięgnąć piłki, która wpadła do siatki. Dziesięć minut później Głowacki ponownie próbował uderzać z rzutu wolnego, ale tym razem futbolówka poszybowała wysoko ponad bramką Kolejorza. Lech atakował nieco rzadziej niż goście, ale defensywa Wisły wcale się nie nudziła. Cały czas bardzo aktywny był Sławomir Peszko, a miejsca pod polem karnym rywali szukał sobie Robert Lewandowski. W 62 minucie lechici byli bliscy zdobycia trzeciej bramki, która chyba ostatecznie przesądziłaby losy meczu. Po dośrodkowaniu Tomasz Bandrowskiego z rzutu rożnego świetnie głową uderzał Bartosz Bosacki, ale kapitalną paradą popisał się Ilie Cebanu. Kwadrans później znów groźnie było po rzucie rożnym, ale po strzale Jakuba Wilka piłka przeleciała tuż obok słupka. Więcej bramek kibice na stadionie przy ulicy Bułgarskiej tego dnia nie zobaczyli, a to oznaczało, że po ostatnim gwizdku z awansu do półfinału Remes Pucharu Polski mogli cieszyć się lechici.
Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1 (2:0)
Bramki: 26. Lewandowski, 29. Rengifo (Lech) - 49. Głowacki (Wisła)
Żółte kartki: Bandrowski, Djurdjevic, Bosacki (Lech) - Diaz (Wisła)
Sędziował: Adam Kajzer (Rzeszów)
Widzów: 16.500
Lech: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Tanevski, Henriquez - Peszko (82. Cueto), Bandrowski, Djurjdević (75. Injać), Stilić - Rengifo (30. Wilk), Lewandowski
Wisła: Cebanu - Singlar, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (64. Zieńczuk), Sobolewski, Diaz (46. Boguski), Małecki - Ćwielong, Beto (46. Niedzielan)
Zapisz się do newslettera