W spotkaniu 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań na własnym boisku przegrał ze Śląskiem Wrocław 0:3. Bramki dla gości zdobywali Cristian Diaz, Waldemar Sobota oraz Piotr Ćwielong.
Od samego początku mecz był bardzo wyrównany, a gra toczyła się głównie w środku pola. Choć zaczęło się optymistycznie, bo już w 2 minucie z dystansu celnie uderzył Ceesay, a Kelemen bronił na raty. Goście po raz pierwszy zaatakowali w 13 minucie i od razu bardzo groźnie. Błyskawiczną kontrę wyprowadził Kowalczyk, który zagrał do wbiegającego w pole karne Soboty. Ten minął na zamach Henriqueza i lewą nogą uderzył obok słupka. W 21 minucie wrocławianie byli już skuteczni. Mila szybko rozegrał rzut wolny i zagrał na lewą stronę do niepilnowanego Soboty. Ten dokładnie dośrodkował, a Diaz uprzedził niepotrzebnie wychodzącego z bramki Kotorowskiego i głową skierował piłkę do siatki. W 26 minucie poznaniacy znów zatrudnili Kelemena. Zza pola karnego strzelał Drewniak, jednak w sam środek bramki i Słowak nie miał żadnych kłopotów. To było jednak wszystko na co było stać lechitów do przerwy, a że Śląsk nie kwapił się do podwyższenia rezultatu to wynik nie uległ zmianie. Pierwszą połowę najlepiej obrazuje jej statystyka. Największe liczby po obu stronach widniały w rubryce faule.
W przerwie trener Mariusz Rumak wzmocnił siłę rażenia i wpuścił na boisko Bereszyńskiego i Możdżenia w miejsce Drewniaka i Toneva. Te zmiany niewiele jednak dały, a co gorsza Śląsk w odstępie dwóch minut zadał dwa potężne ciosy i powalił Lecha na deski. W 55 minucie do wybitej z pola karnego piłki doszedł Sobota i technicznym strzałem zza szesnastki nie dał szans Kotorowskiemu. Dwie minuty później golkiper Kolejorza również nie miał nic do powiedzenia, gdy po szybkiej akcji gości z 18 metrów w górny róg trafił Ćwielong. Lech powinien zmniejszyć straty w 63 minucie. Bereszyński idealnie wypatrzył Możdżenia, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z Kelemenem, a dobijający Ślusarski prawą nogą przeniósł piłkę nad poprzeczką. 10 minut później w odstępie kilkunastu sekund z dystansu uderzali Murawski i Możdżeń. Strzał tego pierwszego na raty obronił Kelemen, a uderzenie drugiego minęło światło bramki. Goście mogli wygrać wyżej. W 80 minucie Kotorowski najpierw obronił groźny strzał głową Ćwielonga, a następnie bramkarzowi Lecha pomogło szczęście, gdy Kaźmierczak z łatwością wpadł w pole karne i trafił w słupek. Skończyło się więc na 3:0 dla wrocławian.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Diaz (21), 0:2 Sobota (55), 0:3 Ćwielong (57)
Widzów: 18794
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Żółte kartki: Djurdjević, Możdżeń - Ćwielong, Mila
Lech: Krzysztof Kotorowski - Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz (75. Ivan Djurdjević), Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Rafał Murawski, Łukasz Trałka - Gergo Lovrencsics (46. Mateusz Możdżeń), Szymon Drewniak (46. Bartosz Bereszyński), Aleksandar Tonev - Bartosz Ślusarski
Śląsk: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Tomasz Jodłowiec, Marcin Kowalczyk, Mariusz Pawelec - Rok Elsner, Przemysław Kaźmierczak - Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong (83. Paweł Garyga) - Cristian Diaz
Zapisz się do newslettera