Od początku meczu przewagę optyczną posiadali poznaniacy. Już w 6 minucie lechici mogli wyjść na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Stilica, Rudnevs głową jednak minimalnie się pomylił. Lechia do Poznania nie przyjechała się tylko bronić co potwierdziła w 9 minucie. Po indywidualnej akcji Traore uderzył z 17 metrów. Kotorowski był na posterunku. W 17 minucie tym samym odpowiedział Kikut, ale Małkowski także poradził sobie z uderzeniem obrońcy Lecha. Dwie minuty później w polu karnym obrońcami Lechii zakręcił Rudnevs, jednak uderzenie Łotysza minęło światło bramki. Goście po raz kolejny groźnie zaatakowali w 29 minucie. Nowak oddał strzał z 18 metrów, który na szczęście minął słupek bramki Kotorowskiego. Przed przerwą poznaniacy jeszcze dwukrotnie mogli objąć prowadzenie. Dwukrotnie główkował Rudnevs, ale za każdym razem zabrakło mu precyzji, aby piłka zatrzepotała w siatce i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga część spotkania znów rozpoczęła się od ataków Kolejorza. W 50 minucie w pole karne Lechii wpadł Peszko. Obrońcy gości zablokowali jego uderzenie, piłka spadła jednak wprost na głowę Rudnevsa, ale ten uderzył ją ponad bramką. Dwie minuty później było już 1:0 dla Lecha. Wilk przedarł się lewą stroną, wyłożył piłkę Peszce, który w sytuacji sam na sam precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Małkowskiego. Lechia nie załamała się takim obrotem sprawy i ruszyła do odrabiania strat. W 54 minucie po błędzie Bosackiego dobrą pozycję do strzał miał Buval. Francuz uderzył mocno, ale niecelnie. W 59 minucie Kolejorz prowadził 2:0. Krivets dośrodkował z rzutu rożnego, a Rudnevs strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Goście po stracie kolejnej bramki znów próbowali ruszyć do przodu. Mieli jednak spore problemy z rozmontowaniem defensywy Lecha, a strzały z dystansu Traore i rezerwowego Pietrowskiego mijały bramkę Kotorowskiego. W 73 minucie kolejną próbę strzału z dystansu podjął Buzała, ale jego strzał również był niecelny. Lech odpowiedział uderzeniem Krivtsa, po którym gości uratowała poprzeczka. W 81 minucie gospodarze powinni prowadzić 3:0. Kapitalnym podaniem prostopadłym z głębi pola popisał się Injac. Sam na sam z Małkowskim wyszedł Tshibamba, ale zamiast mijać golkipera Lechii zdecydował się go lobować i w efekcie fatalnie spudłował. Lechia mogła zmniejszyć rozmiary porażki w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu Buvala głową uderzał Sazankow, ale Kotorowski na raty poradził sobie z tym uderzeniem i mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Lecha.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
Bramki: 52. Peszko, 59. Rudnevs
Widzów: 20.556
Sędzia: Masaaki Toma (Japonia)
Żółte kartki: Krivets - Zieńczuk, Nowak, Dawidowski
Lech: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Dimitrije Injac, Mateusz Możdżeń (46. Sergei Krivets) - Sławomir Peszko, Semir Stilić, Jakub Wilk (76. Ivan Djurdjević) - Artjoms Rudnevs (69. Joel Tshibamba)
Lechia: Sebastian Małkowski - Deleu (74. Tomasz Dawidowski), Sergejs Kożans, Krzysztof Bąk, Hubert Wołąkiewicz - Paweł Nowak, Łukasz Surma, Marek Zieńczuk (63. Marcin Pietrowski) - Paweł Buzała, Bedi Buval, Abdou Razack Traore (74. Aleksander Sazankow)
Zapisz się do newslettera