Juniorzy Lecha Poznań rozpoczęli udział w UEFA Youth League, czyli Lidze Młodzieżowej. W pierwszej rundzie ścieżki mistrzów krajowych Kolejorz trafił na FC Nantes. Niebiesko-Biali zaprezentowali się w środowe popołudnie we Wronkach z bardzo dobrej strony i zremisowali z mistrzem Francji do lat 19 1:1. Rewanż w środę, 25 października na wyjeździe.
Udział w Lidze Młodzieżowej UEFA był kolejną nagrodą dla młodych lechitów za zwycięstwo w Centralnej Lidze Juniorów do lat 19 w poprzednim sezonie. Gra w międzynarodowych rozgrywkach i starcie z rówieśnikami z innych krajów to okazja do dalszego rozwoju piłkarskiego dla utalentowanych graczy z Akademii Lecha. Losowanie nie było łaskawe, bo zespół trenera Bartosza Bochińskiego wpadł bowiem na mistrza Francji - FC Nantes.
We Wronkach na trybunach zebrało się blisko kilkuset kibiców, którzy trzymali kciuki za gospodarzy. Już na pierwszy rzut oka było widać, że warunki fizyczne będą zdecydowanie po stronie gości, którzy mieli w składzie zawodników mierzących ponad 190 centymetrów wzrostu. To oczywiście stawiało dodatkowe wymagania przy stałych fragmentach gry, które mogły być mocną bronią Francuzów. Jedenastka Lecha wyszła jednak na murawę bez jakichkolwiek kompleksów i chciała od początku narzucić swój styl gry. I bez dwóch zdań to się udało w pierwszym fragmencie. Kanarki, jak nazywane jest FC Nantes, uciekali się do ostrych przewinień, żeby powstrzymać graczy Kolejorza. Łapali za to żółte kartki i po kwadransie mieli na koncie już trzy, a przed przerwą otrzymali jeszcze czwartą.
Pod względem agresji, doskoku do przeciwnika, nie zostawiania centymetra wolnego miejsca gospodarze jednak również nie odstawali. Sygnał do odważnej gry dał Maksymilian Dziuba, który w swoim stylu przerzucił piłkę na lewą nogę i kopnął z dystansu, bramkarz z najwyższym trudem zapobiegł utracie gola. Potem była akcja, po której Aleksander Nadolski mocno uderzył w polu karnym, po drodze był jeszcze rykoszet i zabrakło do szczęścia niewiele. To nie wszystko, bo była też próba Bartłomieja Juszczyka. Mogło podobać się kilka akcji, kiedy ciężar gry był przerzucany z prawej strony do lewej i odwrotnie.
Było jednak jasne, że Francuzi w końcu dojdą do głosu. I tak się stało, choć niesamowicie radzili sobie dwaj stoperzy Bartosz Tomaszewski oraz Michał Gurgul, a także stojący za ich plecami Mateusz Pruchniewski. Ten ostatni w fantastyczny sposób poradził sobie z bombą z 30 metrów w wykonaniu francuskiego napastnika. Gdyby nie zbicie futbolówki, to mielibyśmy piękną bramkę. Raz Gurgul z kolei uprzedził napastnika, który wychodził do sytuacji sam na sam z golkiperem. A Tomaszewski był bohaterem, kiedy po stracie w środku boiska uratował drużynę, ofiarnie wślizgiem atakując piłkę zmierzającą do pustej bramki.
I właśnie wtedy, wręcz w idealnym momencie, kiedy Nantes łapało rytm, zrobiło się 1:0 dla Lecha. Po rozegraniu w środku boiska na skrzydle znalazł się Igor Stankiewicz. 16-latek miał naprzeciwko siebie obrońcę, ale zdołał znaleźć miejsce do mocnego wstrzelenia futbolówki w pole karne. A tam instynkt strzelecki pokazał Norbert Pacławski. Napastnik, jeden z najbardziej doświadczonych lechitów na boisku, uprzedził obrońcę i wślizgiem wpakował piłkę do siatki. Skromne, ale bez wątpienia zasłużone prowadzenie utrzymało się do gwizdka kończącego pierwszą odsłonę rywalizacji. Młodzi poznaniacy mogli być usatysfakcjonowani, bo absolutnie nie ustępowali przeciwnikom.
Po zmianie stron zdecydowanie wzmocnił się napór przeciwników, którzy zdecydowanie wkroczyli na połowę Lecha i niemal cały czas stosowali wysoki pressing. To sprawiało sporo kłopotów przy próbach szybkich wypadów. Raz udało się jednak przedrzeć i Pacławski po dośrodkowaniu składał się do woleja, ale nieczysto trafił w piłkę. Szkoda, bo mogło być podwyższenie wyniku. Po drugiej stronie raz Gurgul w ostatniej chwili zgarnął futbolówkę sprzed nosa napastnikowi. Było także sporo dośrodkowań, z których niewiele wynikało. W końcu jednak Nantes dopięło swego, kiedy zrobiło się ogromne zamieszanie i skorzystał z tego Sankoumba Toure, który kopnął do siatki. Lechici w tym fragmencie byli w głębokiej defensywie i zapłacili za to wysoką cenę.
To oni mieli jednak piłkę meczową - Nadolski, Gurgul, a także wprowadzony Mikołaj Tudruj próbowali z bliska pokonać bramkarza, ten jednak zwłaszcza w przypadku tego ostatniego niesamowicie interweniował i wciąż utrzymywał się wynik remisowy. I pozostał do końcowego gwizdka sędziego, więc wszystko wyjaśni się za trzy tygodnie we Francji.
Bramki: Pacławski (35.) - Toure (68.)
LECH POZNAŃ: Mateusz Pruchniewski - Igor Kornobis (82. Mikołaj Tudruj), Bartosz Tomaszewski, Michał Gurgul, Ksawery Kukułka - Jan Niedzielski, Aleksander Nadolski, Maksymilian Dziuba (71. Sammy Dudek) - Igor Stankiewicz (71. Kamil Jakóbczyk), Norbert Pacławski (82. Filip Warciarek), Bartłomiej Juszczyk (64. Igor Draszczyk).
FC NANTES: Tom Mabon - Timothe David, Enzo Mongo, Nathan Zeze, Titouan Fortun (71. Musunda Mwanba) - Diockoumalang Gomes, Bastien Meupiyou (60. Louis Leroux) - Mathis Philippe (60. Sankoumba Toure), Dehmaine Assoumani, Bahereba Guirassy (84. Brayan Nzita Bengo) - Exaucee Mafoumbi M Badinga.
Żółte kartki: Gurgul, Kornobis, Stankiewicz - Fortun, Gomes, Mafoumbi M Badinga, David, Assoumani.
Sędziowie: Erkan Özdamar jako główny oraz Murat Curbay i Anti Usta (wszyscy Turcja).
Widzów: 500.
Zapisz się do newslettera