Spotkanie we Wronkach lepiej rozpoczęli goście z Belgii. Dość szybko przejęli inicjatywę, a dzięki agresywnej i zdecydowanej grze w obronie dość wcześnie byli w stanie przerywać akcje Kolejorza. Jednak to właśnie lechici jako pierwsi stworzyli sobie dobrą okazję do zdobycia bramki. W trzeciej minucie po dośrodkowaniu Semira Stilića z rzutu rożnego głową świetnie uderzył Hernan Rengifo, ale Stijn Stijnen instynktownie odbił piłkę. Uczciwie trzeba przyznać, że piłkarze Brugii częściej atakowali bramkę Kolejorza. Bardzo aktywny był Ronald Vargas, a miejsca pod polem karnym szukał sobie co chwila Joseph Akpala. Właśnie on w 15 minucie znalazł się w świetnej sytuacji, ale z kilku metrów nie zdołał posłać piłki do bramki. Chwilę potniej groźnie uderzał Siroen Simayes, ale Grzegorz Kasprzik czubkami palców zdołał odbić piłkę. W większości przypadków obrońcy Lecha dobrze radzili sobie z zawodnikami rywali i tak naprawdę Belgom ciężko było wypracować stuprocentowe sytuacje.
W przerwie w szatni Lecha musiało być gorąco, bo po przerwie poznaniacy zagrali o wiele lepiej. Pierwsze pięć minut przebiegło jeszcze pod dyktando gości, ale potem do głosu coraz częściej dochodzić zaczęli piłkarze Kolejorza. W ich grze pojawiło się więcej agresji i zdecydowania. To spowodowało, że podopieczni Jacka Zielińskiego przesunęli grę na połowę rywala i częściej mieli okazję gościć pod polem karnym. W 60 minucie kapitalnie prawą stroną przedarł się Dimitrije Injać, dośrodkował do Rengifo, ale ten nie zdołał odegrać piłki do świetnie ustawionego przed bramką Roberta Lewandowskiego. Chwilę później Peruwiańczyk stanął oko w oko ze Stijnenem, ale nie zdołał go pokonać. Kwadrans przed końcem potężnie z linii pola karnego uderzył Sławomir Peszko, ale przestrzelił. W 80 minucie z rzutu wolnego przymierzył rozgrywający świetne spotkanie Seweryn Gancarczyk, ale piłka o centymetry minęła bramkę rywali. Lechici w swoim stylu walczyli jednak do końca i w ostatniej akcji meczu dopięli swego. Gancarczyk na lewej stronie jak dziecko ograł Karela Geraertsa, podał do Peszko, ten na skrzydle zakręcił obrońcami i mocno wstrzelił piłkę w pole karne, tam z rywalem przepychał się Rengifo, co zmyliło Stijnena i futbolówka wpadła do siatki, a lechici oszaleli z radości.
Lech Poznań - Club Brugge 1:0 (0:0)
Bramka: 90+3. Peszko (Lech)
Żółte kartki: Bandrowski, Arboleda, Golik, Peszko (Lech) - Dirar (Club Brugge).
Sędziował: Manuel de Sousa (Portugalia)
Widzów: 5500.
Lech: Grzegorz Kasprzik - Dimitrje Injac, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko, Tomasz Bandrowski, Semir Stilić (65. Gordan Golik), Jakub Wilk (71. Marcin Kikut)- Hernan Rengifo, Robert Lewandowski (90. Tomasz Mikołajczak).
Club Brugge: Stijn Stijnen - Jorn Vermulen, Jeroen Simaeys, Antolin Acaraz, Michael Klukowski - Nabil Dirar (72. Wesley Sonck), Ronald Vargas (81. Daniel Chavez), Jonathan Blondel, Ofoe Vadis Odjidja, Karel Geraerts - Joseph Akpala.
Zapisz się do newslettera