- Jest to jakaś bariera, której nie możemy przełamać. Staramy się przede wszystkim grać konsekwentnie w obronie. Zakładamy sobie, że nie stracimy bramki, a to nie zawsze się udaje. W meczu z Cracovią szwankowała skuteczność w ofensywie. Mieliśmy wystarczającą ilość sytuacji by to spotkanie wygrać. Poprzednio nam ich prostu brakowało - tłumaczy obrońca Kolejorza, Marcin Kikut.
Tylko dwukrotnie w tym sezonie po straconej bramce lechici potrafili się podnieść. Najpierw udało im się to w szlagierowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Chociaż w 59 minucie po golu Pawła Brożka na prowadzenie wyszła Biała Gwiazda, to jednak już po trzech minutach piłkarze, wtedy jeszcze Jacka Zielińskiego, za sprawą Dimitrije Injaca odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób. Efektowny gol dał Lechowi wiatr w żagle i ostatecznie rozbił on wicemistrzów Polski 4:1. Po raz drugi i jak dotychczas ostatni, gole rywala nie załamały Kolejorza w ligowym meczu z Polonią Warszawa. Po pół godzinie gry Czarne Koszule prowadziły na Bułgarskiej już 2:0 i zanosiło się na bolesną porażkę. W drugiej odsłonie po golach Artjomsa Rudnevsa i Jakuba Wilka lechici zdołali ugrać jeden punkt. To były jednak wyjątki od bardzo niechlubnej reguły. Na dowód wystarczy wspomnieć oba przegrane mecze ze Spartą Praga, czy ligowe boje z GKS Bełchatów, Zagłębiem Lubin, Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów.
- Z Zagłębiem było, tak, że początkowo przeważaliśmy i mieliśmy swoje okazje. Nie wykorzystaliśmy ich, straciliśmy za to dość przypadkowego gola. Najgorsze, że to był już kolejny taki mecz i nie ostatni, kiedy zawodnikom po tej stracie bramki zgasło światło" - wspomina drugi trener Lecha, Ryszard Kuźma.
Jeszcze w minionym sezonie poznaniacy potrafili z nawiązką odrabiać poniesione straty. W Białymstoku pokonali Jagiellonię mimo, że jako pierwsi stracili dwa gole. Rok temu na Bułgarskiej przegrywali z Cracovią, by później zaaplikować jej trzy bramki. W końcu w praktyce rozstrzygającym o losach mistrzowskiego tytułu meczu z Ruchem, wygrali na Cichej 2:1, choć spotkanie także nie układało się po ich myśli. Czego zatem obecnie brakuje lechitom?
- To wynika z założeń taktycznych. Wyłączając ostatni mecz, nie stwarzaliśmy może zbyt wielu okazji, ale za to byliśmy uczulani przez trenera na to, by wykorzystywać te, które mieliśmy. Nie jest to gra na hurra, nie ma może tyle polotu, jest bardziej wyważona i przy pełnym skoncentrowaniu powinna okazać się skuteczna. Tego niestety zabrakło - mówi Kikut.
Być może jednak z porażki z Cracovią, której styl, co trzeba przyznać, znacznie różnił się od tego w jesiennych meczach Chorzowie czy Zabrzu da się wysnuć jakieś pozytywne wnioski? - Drużyna zareagowała dużo pozytywniej na straconą bramkę niż wcześniej w takich sytuacjach. Potrafiła stworzyć sobie okazje bramkowe, zabrakło wykończenia. Jeśli poprawimy wspólnie pewne elementy, to wierzę, że w przyszłości ewentualny stracony gol, nie będzie z góry oznaczał porażki - przekonuje Kuźma.
Zapisz się do newslettera