Gra na wyjazdach w minionym sezonie była dla Lecha udręką. Poznaniacy z obcych boisk rzadko przywozili komplet punktów. Chlubnym wyjątkiem był jednak obiekt przy ulicy Sportowej w Bełchatowie. Kolejorz gościł tam dwukrotnie i dwukrotnie wracał do domu z kompletem punktów wywalczonym po bardzo efektownych zwycięstwach.
Na inaugurację poprzedniego sezonu lechici w Bełchatowie rozbili 5:0 ŁKS Łódź. A dwa tygodnie później wygrali 3:0 z miejscowym GKS-em. - Wszyscy pamiętamy jaki mieliśmy wtedy znakomity początek. Teraz jednak tak łatwo już nie będzie. Bełchatowianie w tym sezonie nie zdobyli jeszcze punktu. Na pewno będą chcieli się przełamać, zwłaszcza, że grają u siebie - uważa bramkarz Lecha Poznań Krzysztof Kotorowski.
Bohaterem tamtych spotkań niewątpliwie był Artjoms Rudnevs, który dziś jest już zawodnikiem HSV Hamburg. Reprezentant Łotwy w obu tych meczach popisał się hattrickiem i już na starcie ligowych rozgrywek uciekł pozostałym piłkarzom w klasyfikacji snajperów, w której nie dal się dogonić do samego końca sezonu i wywalczył tytuł króla strzelców. - Nie ma już Artioma, ale są inni. Każdy z nas, jeśli będzie miał okazję to zrobi wszystko by strzelić gola i tym samym przyczynić się do jak najlepszego wyniku na boisku rywala - zapewnia obrońca Lecha Poznań Marcin Kamiński.
Zapisz się do newslettera