Kibice Lecha Poznań rozruszali dożynkowiec w Lubinie
Co najmniej 1200 kibiców Lecha Poznań obserwowało mecz z Zagłębiem w Lubinie. To największy wyjazd od dwóch lat. - Rozbujać ten dożynkowiec to prawdziwa sztuka - mówił po spotkaniu kapitan Lecha Piotr Reiss.
Trzeba przyznać, że fani "Kolejorza", którzy przybyli na mecz do Lubina, wyglądali bardzo efektownie. Było ich bardzo dużo - Stowarzyszenie Kibiców "Wiara Lecha" szacuje, że ten mecz obejrzało co najmniej 1200 fanów, czyli więcej niż podczas zeszłorocznego meczu z Zagłębiem w Lubinie (padł wówczas pamiętny wynik 4:5) oraz najwięcej od czasu wyjazdu fanów Lecha na finał Pucharu Polski z Legią Warszawa wiosną 2004 r. (wtedy było to 1800 kibiców). - Rozliczyliśmy 750 biletów plus 250 kupionych na miejscu, w Lubinie, na sektor kibiców przyjezdnych. Jeśli doliczymy do tego tych fanów, którzy siedzieli w innych sektorach, powinniśmy otrzymać liczbę ok. 1200 - wyjaśnia Jarosław Kiliński, szef stowarzyszenia.
Bardzo istotne w tym wyjeździe jest to, że sporą część kibiców Lecha stanowili fani "Kolejorza" spoza Poznania. Akcja rejestrowania fanklubów w całej Wielkopolsce daje zatem efekty. Na forum kibiców www.hejlech.pl można znaleźć informacje o tym, skąd przybywały kolejne grupki fanów. Czytamy tam m.in., że: 65 osób przyjechało z Rawicza, 74 ze Śremu (z bębniarzem), 42 z Wolsztyna, 16 z Bnina, 14 z Szamotuł, 10 z Opalenicy, 10 ze Skoków, 9 z Obornik, 4 z Chodzieży itd.
Grupa ta stworzyła wraz z Zagłębiem, z którym jest zaprzyjaźniona, bardzo sympatyczną atmosferę. Nawet awantura o balon reklamowy KGHM Polska Miedź SA jej nie zakłóciła. Okrzyki kibiców Lecha: - Weźcie ten balon, Zagłębie, weźcie ten balon! oraz - Nic nie widzimy, Zagłębie, nic nie widzimy! wywołały początkowo zaskoczenie wśród reszty publiczności, aż wreszcie jej poparcie w staraniach o przeniesienie zasłaniającego widok balonu w inne miejsce.
Okazało się, że atmosfery nie popsuła też potężna ulewa, która zmoczyła wszystkich obecnych. Fani "Kolejorza" zaprezentowali wielką flagę w kształcie koszulki oraz zupełnie nowe dwie piosenki, które powinny się szybko przyjąć na Bułgarskiej. Ich walorem jest to, że nie są powieleniem piosenek innych klubów, ze zmianą tylko nazwy drużyny. Na dodatek ich tekst jest śmiesznie łatwy. Podajemy te teksty, aby można było przyłączyć się do śpiewu podczas kolejnego meczu.
Tekst piosenki "To my": To my, to my, kibice Lecha Poznań, niech patrzy cała Polska, jak my bawimy się.
"Tekst" piosenki nazywanej "chorwacką" to po prostu: lalalalala lalalalala lalalalala heja Kolejorz.
dla Gazety
Piotr Reiss
kapitan Lecha Poznań
Kibice z Dolnego Śląska, którzy ze mną rozmawiali, zwracali uwagę, że takiej atmosfery na stadionie w Lubinie nie było już dawno. I umówmy się, że jest to wyłącznie zasługa naszych kibiców. A rozruszać ten dożynkowiec to prawdziwa sztuka. Ten stadion budowali kiedyś na dożynki i on nigdy nie miał już tyle publiczności, jak wtedy, gdy nieśli plon. Byłem pod wrażeniem. Mnie zresztą w ogóle fajnie się gra wtedy, gdy jest atmosfera na widowni i coś się dzieje. Dlatego lepiej mi się grało tu niż np. w Wodzisławiu, gdzie nasi kibice są daleko od bramki, a drugiej bramki w ogóle nie widać, gdy dobrze zadymi z kominów.
W ubiegłym tygodniu próbowaliśmy ustalić, na którym meczu wyjazdowym było najwięcej kibiców Lecha w historii. To zadanie karkołomne, gdyż większość danych przekazywana jest ustnie, a liczby są nierzadko podkoloryzowane. W grę wchodzą mecze:
Lech - Wisła Kraków, finał Pucharu Polski w 1984 r. w Warszawie - ok. 7 tys. osób
Lech - Legia Warszawa, finał Pucharu Polski w 1980 r. w Częstochowie - ok. 7 tys. osób
Lech - Legia Warszawa, finał Pucharu Polski w 1988 r. w Łodzi - ok. 5 tys. osób
Lech - Górnik Zabrze, decydujący o mistrzostwie mecz w 1983 r. - ok. 5 tys. osób
Lech - Star Starachowice, o awans do II ligi w Warszawie w 1965 r. - ok. 5 tys. osób
Lech - Zawisza Bydgoszcz, mecz ligowy 1992 r. - ok. 3 tys. osób rana