Mikael Ishak jest w coraz lepszej formie i wydaje się, że - używając terminologii górskiej - przypuścił właśnie decydujący atak szczytowy. Celem jest pierwsze miejsce wśród najskuteczniejszych obcokrajowców w historii Lecha Poznań.
Król Polski - tak napisał w mediach społecznościowych szwedzki pomocnik Kolejorza Jesper Karlström i wkleił zdjęcie kolegi z zespołu i rodaka, czyli Ishaka. Napastnik w sobotnim boju z Łódzkim Klubem Sportowym (3:1) strzelił 61. i 62. gola w oficjalnych meczach Lecha Poznań. W ten sposób zbliżył się już tylko na trzy trafienia do Christiana Gytkjaera, który z 65 bramkami jest jeszcze najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii klubu. Ale z naciskiem na słowo jeszcze, bo wiele wskazuje na to, że wkrótce będziemy mieli zmianę na pozycji lidera tego zestawienia.
Nasz obecny kapitan w opinii wszystkich, kibiców, dziennikarzy i ekspertów piłkarskich, pokazał, że wraca. Wraca do optymalnej formy i skuteczności po zawirowaniach zdrowotnych, które pokrzyżowały plany w końcówce poprzedniego i na początku obecnego sezonu. Trafił przeciwko Radomiakowi (2:0) ostatniego dnia lipca, a na kolejne gole czekał do października.
Z Puszczą Niepołomice (4:1) przed przerwą reprezentacyjną fenomenalnie przymierzył z dystansu i widać było, że spadł mu wielki kamień z serca. Pokazywał też wtedy ogromne przywiązanie do niebiesko-białych barw, całując klubowy herb. A od razu po pauzie kadrowej dołożył dwa trafienia z ŁKS i nagle w dwóch kolejnych występach w odstępie dwóch tygodni zmniejszył stratę do Gytkjaera o połowę. Zostały trzy i będziemy mieli zmianę na pozycji najskuteczniejszego obcokrajowca, jaki kiedykolwiek grał przy Bułgarskiej.
Dodajmy, że w sobotę 22. bramkę zdobył Kristoffer Velde, który wskoczył już wcześniej do TOP 10. Jest teraz dziewiąty i ściga Semira Štilicia (28 trafień).
Zapisz się do newslettera