Tamas Kadar w sobotę wziął udział w swoim pierwszym treningu, jako zawodnik Kolejorza, a już w niedzielę zadebiutował w jego barwach. Węgier rozegrał 45 minut w sparingowym spotkaniu przeciwko Anży Machaczkała.
Tamas Kadar w sobotę wziął udział w swoim pierwszym treningu, jako zawodnik Kolejorza, a już w niedzielę zadebiutował w jego barwach. Węgier rozegrał 45 minut w sparingowym spotkaniu przeciwko Anży Machaczkała.
- Jestem szczęśliwy, że tak szybko mogłem zadebiutować w barwach mojego nowego klubu. Myślę, że zagrałem poprawie. Potrzebuję jeszcze tylko trochę czasu na aklimatyzację, ale zapewniam, że może być już tylko lepiej. Powoli zaczynam się dogadywać z nowymi kolegami z drużyny. Co prawda nie pamiętam jeszcze wszystkich imion, ale postaram się to jak najszybciej nadrobić - obiecuje nowy nabytek klubu ze stolicy Wielkopolski.
24-letni piłkarz jest nominalnym środkowym obrońcą, jednak na ostatnie 25 minut meczu trener Skorża postanowił przesunąć go na tak zwaną "6", czyli na pozycję defensywnego pomocnika.
- Jestem środkowym obrońcą i najpewniej czuję się na tej pozycji. Oczywiście to nie jest dla mnie problem zagrać gdzieś indziej. Taka była decyzja trenera. Skoro powiedział, że mam tam zagrać, to nie mogłem powiedzieć "nie" - zauważa Kadar.
W Lechu Kadar będzie grał z numerem 5 pomimo tego, że w sparingu wystąpił z 18-tką na plecach. Dlaczego właśnie na taką cyfrę zdecydował się sprowadzony ze Diósgyöri VTK piłkarz? - Tak naprawdę to chciałem grać z 4 na plecach, jednak ten numer był już zajęty. To moja szczęśliwa cyfra, z którą występowałem w poprzednim klubie oraz gram na co dzień w reprezentacji. Nie chciałem również dublować tej cyfry, ponieważ 44 to za dużo jak na obrońcę. Wybór padł na 5, ponieważ znajduje się najbliżej 4 - wyjaśnia.
Zapisz się do newslettera