Już w niedzielę w samo południe juniorzy starsi zainaugurują zmagania w Centralnej Lidze Juniorów. W pierwszym spotkaniu zagrają o ligowe punkty w Lublinie z Motorem i trenerzy aktualnych mistrzów Polski liczą, że zwycięstwem na Lubelszczyźnie ich ekipa rozpocznie marsz w górę tabeli.
Szkoleniowiec niebiesko-białych, Bartosz Bochiński otwarcie deklaruje, że powodów do szczególnej mobilizacji w trakcie kończącego się okresu przygotowawczego nie brakowało. - Do rundy wiosennej przystępujemy z nastawieniem olbrzymiego niedosytu po rundzie jesiennej. Powinniśmy mieć kilka jak nie kilkanaście punktów więcej. Była to dla nas runda ciekawa, przecięta dwoma meczami w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, co było pewną nowością na przestrzeni ostatnich lat w akademii. Ten niedosyt mobilizuje do pracy podwójnie, aczkolwiek mówimy w tym kontekście jedynie o wyniku sportowym, nie o aspekcie szkoleniowym. Nasi zawodnicy bezpośredniego z naszego zespołu trafili na obóz pierwszej drużyny, na tę chwilę siedmiu graczy przeszło w tym sezonie do rezerw, czyli szkoleniowo wyglądało to dobrze - wyszczególnia dwie odrębne kwestie opiekun juniorów starszych.
W trakcie minionych miesięcy zaszło kilka ruchów kadrowych w tym zespole. Został on zasilony przez dwóch graczy juniorów młodszych, obrońcę Kacpra Wachowiaka i pomocnika Filipa Wilaka, a także dwóch defensorów spoza akademii. Są to Maksymilian Tkocz, który do Kolejorza trafił z Legii Warszawa, oraz Eryk Rajnisz, który reprezentował poprzednio barwy niemieckiego SC Borgfeld. O wymienionych graczach w samych superlatywach zgodnie wypowiadają się obaj ich obecni trenerzy.
- Kacper został bardzo dobrze przygotowany do wejścia na ten poziom przez trenerów juniorów młodszych. Dołączył do zespołu z początkiem roku i jest takim cichym wygranym tego okresu. Nie osiągnął absolutnie swojego sufitu i ma świadomość, że pracować trzeba w dalszym ciągu - mówi o Wachowiaku szkoleniowiec Bochiński.
Jeśli chodzi o Rajnisza oraz Tkocza, bardzo szybko zaadaptowali się oni w nowym dla siebie otoczeniu, a także szybko okazali się wzmocnieniem całego zespołu, o czym opowiada szkoleniowiec Kołodziej. - Myślę, że nie ma w tych ruchach pomyłek. Zaufaliśmy tym chłopcom, a oni podjęli rywalizację. To prawda, że przed nimi sporo wysiłku, ale widzimy potencjał i patrzymy trochę dalej niż na czerwiec tego roku. Jest to grupa bardzo zdyscyplinowana, chętna do pracy, a to w dzisiejszych czasach wcale nie jest taką oczywistością - twierdzi z przekonaniem asystent opiekuna juniorów starszych. - Te ruchy są podyktowane dwoma sprawami: akademię opuścił latem Łukasz Bejger, nie było czasu, żeby przeprowadzić transfer będący jakościowo na poziomie akademii. A druga kwestia to awans do zespołu rezerw Kacpra Andrzejewskiego oraz Jana Klimka. Ta newralgiczna pozycja wymagała wzmocnienia i cieszymy się z tego, że Eryk i Maks do nas dołączyli, są to wartościowe wzmocnienia - dodaje szkoleniowiec Bochiński.
Na środku obrony może występować także stoper Damian Makuch, ale w grach kontrolnych występował w drugiej linii na różnych pozycjach. - To jeden z tych zawodników, na których bardzo mocno liczymy w kontekście szans, które dostaje i mamy nadzieję, że je wykorzysta. Wystawiany był na kilku pozycjach, ale wynikało to nie tylko z potrzeb drużyny, ale również z chęci ostatecznego sprofilowania tego gracza. Ma on w sobie duży potencjał w działaniu w ofensywie i defensywie, próbujemy go wykorzystać i bodźcować samego Damiana w jednym i drugim kierunku - podkreśla trener Kołodziej.
Ponadto jesienią treningi z aktualnymi mistrzami Polski rozpoczął skrzydłowy Filip Wilak, który z bardzo dobrej strony pokazał się w spotkaniach Centralnej Ligi Juniorów U-17. To zaowocowało debiutem na murawach Centralnej Ligi Juniorów U-18, a także przesunięciem go zimą do starszej ekipy. - To jedyny w naszym zespole przedstawiciel rocznika 2003. Miał za sobą bardzo udaną rundę jesienną w zespole juniorów młodszych, czym zwrócił naszą uwagę, otrzymał szansę debiutu również na boiskach Centralnej Ligi Juniorów U-18. Później przytrafiła się mu kontuzja, po której powinien wrócić do nas w przeciągu dwóch tygodni. Bardzo liczymy na niego, bo to zawodnik z potencjałem określonym jako bardzo wysoki i z takimi też wymaganiami wchodzi do naszego zespołu - opisuje oczekiwania związane z poznaniakiem trener Bochiński.
W założeniu sztabu szkoleniowego wiodącą rolę w ligowych starciach lechitów mają odgrywać ci zawodnicy, dla których rola lidera może być czymś nowym. - Poprzez różne ruchy kadrowe życie zmusi nas do tego, żeby wiosną postawić na graczy, którzy jesienią występowali nieco rzadziej. Oni będą musieli wziąć na swoje barki odpowiedzialność za wyniki tej drużyny, wcielić się w rolę jej liderów. Oni zdają sobie z tego sprawę, czują swoją szansę, a my widzimy ewidentny postęp w ich postawie. Mocno liczymy na tę grupę - nie ukrywa szkoleniowiec Kołodziej, a wtóruje mu jego kolega na trenerskiej ławce.
- Na regularności tych zawodników będzie nam zależeć przede wszystkim. Życie toczy się dalej bez tych, którzy odeszli teraz do rezerw, a chcę przypomnieć, że od przyszłego sezonu rocznik 2001 będzie już seniorem. Ci zawodnicy biją się teraz o swoją przyszłość, to nie jest żadne ostrzeżenie dla nich, ale jedynie mobilizacja i nobilitacja. Tylko dzięki ciężkiej pracy, pokory czy pełnego zaangażowania są w stanie funkcjonować dalej w akademii i w perspektywie trafić na Bułgarską. Te rozgrywki pokazały, że piłka może być przewrotna jeśli chodzi o moment, w którym zawodnik trafia do pierwszego zespołu - barwnie przedstawia sytuację tych graczy opiekun Lecha.
Terminarz niebiesko-białych w Centralnej Lidze Juniorów wskazuje na to, że sporo meczów istotnych dla realizacji końcowego celu zostanie rozegranych już w pierwszych tygodniach rundy wiosennej. W pierwszych sześciu kolejkach Kolejorz zmierzy się bowiem między innymi z Pogonią Szczecin, Legią Warszawa, Wisłą Kraków czy Śląskiem Wrocław. - My musimy sobie powiedzieć jedną rzecz. Jeśli celem sportowym jest bycie na podium minimum, to znaczy, że będziemy stali pod ścianą w tej rundzie trzynaście razy. Nie stać nas w tej chwili na potknięcia, bo rywale też wiedzą, o co grają. Ewentualne spóźnienie na starcie może oznaczać brak realizacji celów. To sytuacja trudna i mobilizująca, ale przed taką stoimy i pracowaliśmy, żeby sobie z tym poradzić - jasno stawia sprawę trener Kołodziej.
O ambicjach swojej ekipy opowiada również szkoleniowiec Bochiński. - Wiosną życzmy sobie punktowania na lepszym poziomie, ale idącym w parze z dalszym rozwojem poszczególnych chłopaków. Sportowo chcemy grać o podium, to jest cel, który postawiliśmy przed zawodnikami. Odnosząc się do ostatnich mistrzostw świata w skokach narciarskich, jeśli z dwudziestego siódmego miejsca można zaatakować pierwszą pozycję, czemu by z szóstego nie powalczyć nawet o mistrzostwo Polski? - pyta retorycznie trener Bochiński.
Zapisz się do newslettera