Juniorzy młodsi pokonują AP Reissa

Do derbowego starcia lechici przystępowali z pozycji i lidera z perfekcyjnym bilansem czterech wygranych. AP Reissa w tych rozgrywkach zdążyło już potwierdzić, że w jego meczach dzieje się sporo. W dwóch ostatnich konfrontacjach tej ekipy padło bowiem aż trzynaście goli. Gospodarze z kolei mogli pochwalić się najlepszą defensywą całej grupy oraz najskuteczniejszą ofensywą i z pewnością ani myśleli zmieniać te pozytywne statystyki. Można się jednak było spodziewać bramek, co zresztą potwierdzała historia zmagań tych dwóch ekip na tym szczeblu w minionych sezonach.

W prawie każdym ze swoich dotychczasowych spotkań niebiesko-biali potrafili szybko otwierać jego wynik i konsekwentnie realizować swój plan na niego. Tak też mogło się zresztą zdarzyć w sobotę, bo po niespełna 120 sekundach i dośrodkowaniu z narożnika boiska do pozycji strzeleckiej doszedł skrzydłowy Maksym Czekała. Dokręcił piłkę w kierunku dalszego słupka, ale ostatecznie minęła ona celu o niecałe pół metra.

To jednak była jedna z niewielu dogodnych okazji gospodarzy w tej części gry. Owszem, z kilku metrów pomylił się napastnik Hubert Szulc, który powinien zanotować szóste trafienie w sezonie. Faktycznie bramkarz przyjezdnych kilka razy musiał mocno się wykazać wyłapując mocne dośrodkowania niebiesko-białych. Tak, Czekała jeszcze przed przerwą trafił w poprzeczkę po strzale głową. Zgadza się, że ten sam zawodnik stanął przed wymarzoną szansą tuż przed zejściem do szatni i z bliska nie trafił w bramkę. To jednak wszystko okazało się za mało, by zaskoczyć defensywę AP.

Co nie udało się przed zmianą stroną, udało się tuż po niej. Oko w oko z golkiperem przyjezdnych znalazł się Szulc i to rywal wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. Przejęcie zaliczył jednak aktywny rozgrywający Jakub Antczak, który wypatrzył bocznego obrońcę, Ksawerego Kukułkę. Ten dał swojej ekipie prowadzenie efektownym uderzeniem z powietrza, ale... trzy minuty później zrobiło się 1:1. Zamieszanie w "16" lechitów wykorzystał jeden z graczy AP Reissa i stało się jasne, że przed podopiecznymi trenera Bochińskiego jeszcze sporo pracy, by sięgnąć po trzy punkty.

Juniorzy młodsi Kolejorza zrobili dużo, by zwyciężyć ten mecz. Przez ostatnie pół godziny regularnie gościli pod bramką gości. Bardzo długo nie przekładało się to jednak na trafienia. Golkipera rywala nie zdołał pokonać ani Czekała po ekwilibrystycznym strzale, ani żaden jego z kolegów po licznych próbach z obrębu pola karnego. Swoją delikatną niemoc niebiesko-biali przełamali na kwadrans przed końcem. Do piłki na dwudziestym metrze dopadł Zięba i pocelował w okolice boku bramki. Piłka zakręciła i wpadła idealnie, odbijając się jeszcze po drodze od słupka. Sytuacji AP nie poprawiła druga żółta kartka otrzymana przez jednego z jej graczy. Którejś już dyskusji po swoich decyzjach nie wytrzymał w końcu sędzia i wykluczył go z boiska. Do ostatnich chwil przeciwnicy starali się doprowadzić do stanu 2:2, ale cały czas mogli zostać trafieni przez lechitów po jednym z kontrataków. Tak też się stało w doliczonym czasie, a na listę strzelców wpisał się Maksym Pietrzak.

Lech Poznań U-17 – AP Reissa Poznań U-17 3:1 (0:0)

Bramki: Kukułka (47.), Zięba (75.), Pietrzak (90.) - (50.)

Lech Poznań: Mateusz Uzarek (46. Mateusz Mędrala) - Sebastian Goc (46. Kamil Budych), Aleksander Gazda, Mikołaj Tudruj, Ksawery Kukułka - Jakub Złoch, Dawid Ławniczak (60. Maksym Pietrzak), Jakub Antczak (53. Filip Wełniak) - Maksym Czekała (70. Bartosz Tomaszewski), Hubert Szulc (67. Norbert Ratajczyk), Dawid Zięba