Swój rekordowy pod względem statystycznym sezon cały czas śrubuje skrzydłowy Lecha Poznań, Kamil Jóźwiak. W meczu 34. kolejki PKO Ekstraklasy z Legią Warszawa dopisał do swojego dorobku bramkę oraz asystę i tym samym przyczynił się już do piętnastu goli strzelonych przez Kolejorza w tej kampanii.
Wszystko, co najważniejsze dla Lecha w sobotnim spotkaniu wydarzyło się w pierwszych trzydziestu minutach. Najpierw 22-letni wychowanek Kolejorza zanotował swoje ósme trafienie w bieżących rozgrywkach. Jak sam nie kryje, to była dla niego chwila, na którą przyszło mu długo poczekać. - Dla mnie to świetny moment, bo od kiedy tutaj zadebiutowałem, zawsze chciałem strzelić gola właśnie Legii przy Bułgarskiej. Po czterech i pół roku to się udało - zaznacza Jóźwiak, który w niedzielnym ligowym starciu z Lechią Gdańsk może zaliczyć setny występ w niebiesko-białych barwach w ekstraklasie.
Ta bramka miała dość osobliwy charakter. Skrzydłowy zdobył ja bowiem… nadajnikiem GPS umieszczonym na plecach. - Mieliśmy tak to ułożone przed meczem, że "Modziu" daje ciętą piłkę w ten obszar pola bramkowego. Wiedzieliśmy, że dysponujemy nieco niższym zespołem od rywala. Ja z Timurem nabiegaliśmy na bliższy słupek, wyskoczyłem i zdałem sobie sprawę, że na pewno nie trafię piłki głową. Dlatego zrobiłem taki nietypowy ruch i trafiła mnie ona w GPS na plecach. W szatni śmialiśmy się, że to pierwsza bramka trenera Andrzeja Kasprzaka w Lechu - mówi z uśmiechem piłkarz.
Kilkaset sekund po tym golu zawodnik wypatrzył wybiegającego na wolne pole Jakuba Kamińskiego. Młodszy kolega wiedział, jaki użytek zrobić z tego podania i podwyższył prowadzenie Kolejorza. To dla Jóźwiaka pierwsze liczby w lidze od czasu wznowienia rozgrywek. Wcześniej zapunktował w klasyfikacji kanadyjskiej w starciu ćwierćfinałowym Totolotek Pucharu Polski. - Z przytupem, bo z golem i asystą, udało się wejść w pierwszy mecz po pandemii, w pucharze Polski ze Stalą w Mielcu - opowiada lechita, który przez swoich kolejnych pięć spotkań nie notował bramek i asyst. - Trochę w głowie siedziało, ale przede wszystkim nie do końca sam byłem zadowolony z tego, jak to wyglądało. Nie zawsze czułem się gotowy na sto procent, czasem mnie coś bolało, ale w tygodniu poprzedzającym spotkanie z Legią w końcu udało się zregenerować. Po tym meczu ciśnienie zeszło, Paweł Tomczyk zresztą też mi powiedział, że to widać - zaznacza 22-latek.
Osiem goli i siedem asyst to dotychczas bezsprzecznie najlepszy dorobek w karierze młodego zawodnika, jeśli bierzemy pod uwagę jeden sezon. Dość napisać, że te liczby niemal dokładnie podwajają jego indywidualne dokonania w koszulce z kolejowym herbem na piersi. Do tej pory bowiem łącznie w 115 meczach szesnaście razy znalazł drogę do bramki rywala i zanotował piętnaście asyst. W trwającej kampanii przed nim jeszcze minimum cztery, a liczymy, że nawet pięć, okazji do poprawienia tego osiągnięcia.
Zapisz się do newslettera