Wraz z przerwą reprezentacyjną zakończyła się pierwsza faza tego sezonu PKO Ekstraklasy i po siedmiu seriach gier Lech Poznań ma na swoim koncie 11 punktów. W rozmowie z nami trener Dariusz Żuraw podsumowuje te pierwsze kolejki, wskazuje, kiedy niebiesko-biali byli najbliżej tego czego oczekuje od zespołu oraz komentuje pozostanie w drużynie Roberta Gumnego.
Czy jest trener zadowolony z liczby punktów, które zgromadziliście do czasu pierwszej przerwy reprezentacyjnej?
Dariusz Żuraw: - Nie, jako sztab nie jesteśmy zadowoleni. Na pewno brakuje nam dwóch punktów po meczu z Arką Gdynia, gdzie powinniśmy wygrać. Z dwóch ostatnich domowych meczów również mogliśmy wyciągnąć więcej. Co prawda, nasze spotkanie z Cracovią było najsłabszym w tym sezonie, ale myślę, że z tych dwóch rywalizacji mogliśmy uzyskać co najmniej punkt. Gdybyśmy mieli na tym etapie trzy oczka więcej to moglibyśmy być umiarkowanie zadowoleni.
Gdyby trener był nauczycielem to jaką ocenę wystawiłby pan swoim zawodnikom za pierwszą część sezonu?
- Nie mogę wystawić jednej konkretnej oceny. Trzeba by to rozgraniczyć na kilka kwestii. Gdybym miał wystawić za same dobre momenty to ocena byłaby dobra, jednak podczas kilku rywalizacji nie uniknęliśmy takich faz gdzie graliśmy po prostu słabo. Analizując te spotkania widzimy, że szczególnie w defensywie gramy za daleko od siebie oraz brakuje nam agresywności. Za tym idą też błędy indywidualne.
Czyli jest trener bardziej zadowolony z tego jak ta drużyna kreuje niż jak się broni?
- Tak, ale gdybyśmy sobie założyli, że gramy z niskiego pressingu to ta gra w defensywie byłaby zdecydowanie łatwiejsza. Styl w jakim gramy jest trudniejszy, bo musimy być zawsze idealnie ustawieni i odpowiednio agresywni. Musimy często grać na granicy faulu.
Po tych siedmiu kolejkach widać, że Lech pozbył się kompleksu gry na wyjazdach, co w poprzednim sezonie było dla niebiesko-białych dużą bolączką.
- Nie rozgraniczałbym meczów u siebie czy na wyjazdach. To prawda, że w zeszłym sezonie było lepiej na własnym stadionie, ale chciałbym, żeby Lech za mojej kadencji dominował, był konkretny i potrafił narzucić przeciwnikowi swój styl gry. Nie jest proste wyćwiczyć te automatyzmy. Jesteśmy w fazie uczenia się takiego stylu, doszło do nas dużo nowych zawodników, więc to normalne, że aktualnie próbujemy to wszystko poukładać. Mamy cały nowy szkielet defensywny, od bramkarza, poprzez dwóch środkowych obrońców, defensywnego pomocnika i musi potrwać, żeby zaczęli oni ze sobą dobrze funkcjonować. Do drużyny weszło także dużo młodych zawodników z akademii. Czeka nas dużo pracy, ale było w tych kilku rywalizacjach sporo dobrych momentów, na których chcemy bazować.
Wspomniał trener o nowych zawodnikach, nie sądzi pan, że kilku z nich ekstraklasa po prostu zaskoczyła?
- Transferowaliśmy ich z różnych lig i różnych rozgrywek, dlatego muszą się przystosować do naszych warunków ligowych. Na pewno poziom był inny, ale także frekwencja na trybunach czy po prostu rozgrywanie meczów na większych stadionach mogło ich zaskoczyć. Do tego wszystkiego ci zawodnicy muszą się przyzwyczaić do sposobu zaproponowanego przez nasz sztab szkoleniowy, a więc to druga rzecz, do której muszą się przystosować.
Ile dla trenera znaczy to, że Robert Gumny jednak został w Kolejorzu?
- Dużo, naprawdę dużo. Robert to bardzo dobry piłkarz. Znam jego potencjał i wiem, że za moment pewnie przejdzie do naprawdę świetnego klubu, ale czasami warto poczekać kilka miesięcy i rozegrać dobrą rundę w Lechu Poznań niż zmieniać po to, by tylko zmieniać.
Trudne były te ostatnie dni okienka transferowego, kiedy decydowało się czy Robert Gumny odejdzie? Z pana strony takie odejście byłoby raczej niekomfortowe.
- To był bardzo trudny okres dla mnie, jak i dla sztabu, bo oczywiście o Robercie wszyscy mówili i pisali, ale także było zainteresowanie innymi piłkarzami. Do momentu kiedy to okienko nie zamknęło się na dobre, nie mogliśmy być spokojni o sytuację w drużynie. Wiadomo, że gdyby ktoś z kluczowych piłkarzy odszedł w ostatnim momencie to ciężko byłoby go zastąpić jeden do jednego. Nawet ściągając kogoś na ostatnią chwilę. Zanim byśmy takiego gracza wkomponowali do zespołu to znowu zajęłoby to sporo czasu, więc cieszę się, że ostatecznie tak to się zakończyło.
W spotkaniu, z którym rywalem trener mógłby powiedzieć, że gra Lecha była najbardziej zbliżona do tego czego oczekuje sztab szkoleniowy?
- Nie było jednego, całego spotkania, o którym mógłbym tak powiedzieć. Były oczywiście momenty tego czego byśmy sobie życzyli np. w meczu z Wisłą Płock, a także podczas pierwszej połowy w starciu z Rakowem Częstochowa. Na temat tych rywalizacji mogę śmiało powiedzieć, że to było to czego oczekuje od zespołu. Jeśli miałbym rozłożyć inne konfrontacje na czynniki pierwsze to były tam również momenty, gdzie gra zespołu wyglądała nieźle. Nie jesteśmy niestety jeszcze na tyle zgrani, żeby móc to prezentować cały mecz.
A które spotkanie było najsłabsze w wykonaniu poznańskiego Lecha?
- Z Cracovią. To był zdecydowanie nasz najsłabszy mecz. Słyszałem wiele opinii jak to Cracovia nas rozpracowała. Nie chcę niczego odejmować sztabowi szkoleniowemu "Pasów" i całemu zespołowi, ale to był nasz słaby mecz i mówienie, że ktoś wyłączył z gry Jevticia czy Tibę nie ma sensu. Po prostu na tych zawodników naszej drużyny wszyscy zwracają uwagę. Czasy gdzie stosowało się "plaster" dawno minęły, a tutaj wiele wynikało z naszej słabości. Do tej pory radziliśmy sobie z takimi sytuacjami, ale tym razem podkreślam, że graliśmy po prostu słabo.
W związku z tym, że trener ocenia to spotkanie jako najsłabsze, jakie znaczenie ma to, że akurat teraz wypadła przerwa reprezentacyjna?
- Pewnie wolałbym mieć wszystkich piłkarzy na treningu, żebyśmy ten mecz sobie przeanalizowali oraz mogli w komplecie popracować nad wyeliminowaniem błędów i nad tym co zawiodło. Jednak cieszę się, że mamy sporą grupę kadrowiczów, bo to pokazuje, że dobrze szkolimy i po młodzieżowych kadrach widać, że mamy tam sporo talentów.
Jak trener podchodzi do rozgrywek Pucharu Polski? Najkrótsza droga do europejskich pucharów czy szansa dla tych, którzy normalnie nie dostają jej w ekstraklasie?
- Na pewno to są rozgrywki do których podchodzimy bardzo poważnie. Jeżeli uda się wygrać trofeum to będziemy się cieszyć, że przez wygranie możemy zagrać w europejskich pucharach. Natomiast pewnie będziemy regulować składem, ale w granicach rozsądku, bo chcemy do każdej rundy podchodzić bardzo poważnie i grać o awans do następnej.
Przed początkiem sezonu mówił trener, że jednym z najważniejszych jego zadań jest przyciągnięcie kibiców na trybuny przy Bułgarskiej oraz odzyskanie zaufania. Nie był szkoleniowiec zaskoczony tak szybkim efektem?
- Jestem zaskoczony na plus, ale niestety jestem także niepocieszony, że przy tych ostatnich dwóch meczach u siebie nie udało nam się zdobyć nawet punktu i to jest na pewno coś co bardzo psuje efekt. Natomiast bardzo mnie to cieszy, że kibice do samego końca każdego spotkania dopingują zespół i go wspierają w trudnym boiskowych momentach. Drużyna naprawdę czuła wsparcie i widać było, że do ostatniego gwizdka w rywalizacji ze Śląskiem i Cracovią walczyła o zdobycie bramki. Mam nadzieję, że mimo tych dwóch porażek będziemy mogli liczyć na wsparcie naszych wspaniałych kibiców. Jestem pewien, że nasza praca nie zawiedzie naszych fanów w kolejnych spotkaniach i następny mecz u siebie z Jagiellonią zakończymy zwycięstwem.
Rozmawiali Mateusz Jarmusz oraz Marcin Maćkowiak
Zapisz się do newslettera