2020-04-23 12:33 Mateusz Skrzypczak , fot. Przemysław Szyszka

"Jestem przyzwyczajony do walki o swoje"

- Jeździsz za tym zespołem latami, kibicujesz mu przy Bułgarskiej, przewija się on przez całe twoje życie, a ty możesz dla niego pewnego dnia zdobyć bramkę w meczu o coś. Przez lata oglądając Kolejorza patrzyłem na pierwszą drużynę, zawsze chciałem tam być, cały czas o tym myślałem - mówi pomocnik Lecha Poznań, Mateusz Skrzypczak. 19-latek opowiedział nam historię o spełnieniu swojego największego życiowego marzenia, czyli wejściu do szatni Kolejorza.

Po raz pierwszy o dołączeniu do pierwszej drużyny pomyślałem za czasów trenera Djurdjevicia, u którego miałem szansę tymczasowo trenować. Było to latem 2018 roku i wtedy poczułem, że jestem obserwowany, że to wszystko nabiera realnych kształtów. W kolejnych miesiącach do klubu przyszedł trener Nawałka, który od pierwszego dnia zaprosił na zajęcia kilku młodszych zawodników. Każdy z nas wiedział, że ma czystą kartę i trzeba się pokazać, rzucić mu się w oko. Następnie był obóz w Turcji, podczas którego już ta sztuka mi się udała.

Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, to było jeszcze na zgrupowaniu. Mierzyliśmy się wtedy w sparingu z FK Vozdovac, a ja zagrałem dobry mecz. Wieczorem dyrektor Rząsa zaprosił mnie na rozmowę i oznajmił, że wraz z całym sztabem przedyskutowali wszystko odnośnie mojej osoby. Decyzja była jedna: zostałem włączony do pierwszego zespołu. Kiedy wróciłem do pokoju, pojawiły się łzy szczęścia, ale po cichu na to liczyłem. Miałem przeczucie, że pokazuję się na obozie z niezłej strony.

Na początku pobytu w tej szatni wiedziałem, że muszę pozostać nieco z boku, uważnie wiele rzeczy obserwować, uczyć się ich. Może i towarzyszył mi na początku lekki stresik, bo wszedłem do grupy, w której sporo było doświadczonych chłopaków, jak Jasmin Burić, Maciek Gajos czy Łukasz Trałka. Te nerwy jednak objawiały się raczej poza boiskiem, na nim była gra na całego. Kiedy Rafał Janicki "meldował mi się" w nogi, odpowiadałem tym samym, bardzo chciałem udowodnić, że nie znalazłem się tu przypadkiem. Pozostawałem śmiały na murawie, ale nieco zdystansowany poza nią.

Wtedy, w Turcji mieszkałem z Kamilem Jóźwiakiem, który sporo mi pomagał, nakreślił wiele spraw. Wobec niego nie miałem żadnych barier, mogłem o wszystko zapytać. Dzięki takiemu wsparciu naprawdę jest ci łatwiej. Taką osobą ze starszych, która się mną opiekowała był "Trała". Od początkowych treningów służył mi swoim bagażem doświadczeń. Podczas zajęć czy gierek łapał mnie w momentach, gdzie robiłem coś źle i podpowiadał. Cały czas starał się to robić, uczyłem się przy nim każdego dnia.

Tamtej wiosny ligi nie zaczęliśmy tak, jak byśmy chcieli, to był naprawdę trudny moment dla nas wszystkich. Wyniki kiepskie, atmosfera nie najlepsza. Ja sam przeżyłem niektóre sytuacje po raz pierwszy np. takie jak fala krytyki czy rozmowy z kibicami. Jasne, to były doświadczenia, który nie należały do przyjemnych, ale dzięki nim będę wiedział, jak zachować się w podobnych wypadkach w przyszłości.

Po przyjściu szkoleniowca Żurawia przeżywaliśmy wszyscy pewną niepewność, czuć było taką niewiadomą, jaka będzie przyszłość tego sztabu i całej drużyny. Wszyscy widzieli jednak, że zaczynamy grać coraz lepiej, że trener tymi kolejnymi meczami przybliża się do pozostania. Kiedy zostało to zakomunikowane, cieszyliśmy się. U niego przychodzi się na treningi z uśmiechem, mamy podczas nich dużo swobody i gry w piłkę. Z naszymi predyspozycjami oraz umiejętnościami to jest super sprawa dla każdego z nas, czujemy na tych zajęciach prawdziwą przyjemność z wykonywanej pracy.

Sam przeżywałem wtedy szczególne chwile. Po raz pierwszy znalazłem się w kadrze meczowej na wyjazd do Białegostoku na początku rundy finałowej. Przypominam sobie, że przez cały tamten dzień, w trakcie drogi, kolacji, pobytu w hotelu cieszyłem się jak dzieciak. Tak samo podekscytowany byłem zresztą podczas meczu. Nie było wielkiego stresu, zdecydowanie bardziej taka dziecięca frajda. Wszedłem na boisko w końcówce przy wyniku 3:3, złapałem szybko żółtą kartkę, dużo się jeszcze zdążyło wydarzyć. Po samym spotkaniu i w trakcie jazdy do domu o niczym innym nie myślałem, byłem po prostu bardzo dumny z samego siebie. Następnego dnia już otrząsnąłem się z tego zadowolenia i wyznaczyłem sobie kolejne cele oraz marzenia. Takim był debiut w Lechu, a to udało się zrealizować. W domu mam pamiątkę z niego, czyli koszulkę, ale wtedy trzeba było już myśleć o tym, co dalej.

Mam to szczęście, że zawsze czuję wsparcie ze strony najbliższych. Nie inaczej było wtedy, bo na mecz pojechali mama z bratem, a tata (kierownik drużyny, Mariusz Skrzypczak – przyp.red.) był ze mną cały czas. To super, bo każdy z nas ma ten klub w sercu, sam od małego mu kibicowałem. Tata denerwował się wtedy w Białymstoku, czułem to zbijając "pionę" przed moim wejściem. Jednak zestresowany to dopiero był jak graliśmy kilka tygodni później z Lechią przy Bułgarskiej, a ja wychodziłem w pierwszym składzie. Najlepsze jest to, że ja podczas tego domowego debiutu zachowałem na boisku cały czas spokój. Wszystko się tamtego dnia ułożyło, wygraliśmy 2:1, kibice nas dopingowali, a ja sam pokazałem się z fajnej strony. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszej końcówki sezonu, bo udało mi się także wystąpić w ostatnim starciu z Piastem w Gliwicach. Do obozu letniego podchodziłem więc z dużymi nadziejami.

W przerwie między rozgrywkami zespół zmienił się kompletnie. Z jednej strony my, młodzi, czuliśmy się fantastycznie z tym, że byliśmy w takim składzie, jak to sobie zamarzyliśmy dawno temu w internacie we Wronkach. Dawało nam to pewność siebie, ale każdy z nas miał taką osobowość, że i w starszej szatni by sobie poradził. Odczuwało się w ekipie ogromny głód zwycięstw, zrobienia czegoś większego. Każdy z nas przy tym miał świadomość, że przed nami i mecze dobre, i te gorsze, a my przede wszystkim potrzebowaliśmy jednego: czasu.

Sam starałem się trenerowi wysłać jak najwięcej znaków zapytania co do obsady mojej pozycji. Miałem nadzieję, że tamtymi występami dałem mu sporo do myślenia, sam wiedziałem, że nie jest źle. Ta "jedenastka" klarowała się co prawda beze mnie, mimo to cały czas starałem się, żeby inni czuli mój oddech na plecach. W kolejnych tygodniach ruszyliśmy w lidze, a ja zachowywałem cierpliwość. Na większą szansę przyszło poczekać aż do pucharowego meczu z Chrobrym w Głogowie.

Wcześniej mówiłem o kolejnych marzeniach wyznaczonych po meczu z "Jagą", no to teraz spełniłem następne z nich - strzeliłem gola dla ukochanego klubu. Tego naprawdę nie da się opisać słowami. Jeździsz za tym zespołem latami, kibicujesz mu przy Bułgarskiej, przewija się on przez całe twoje życie, a ty możesz dla niego pewnego dnia zdobyć bramkę w meczu o coś. Przez lata oglądając Kolejorza patrzyłem na pierwszą drużynę, zawsze chciałem tam być, cały czas o tym myślałem. A teraz jeszcze sam mogłem cieszyć się z kibicami po swoim trafieniu!

Niedługo później przyszedł czas na chyba największe rozczarowanie w dotychczasowej przygodzie w tej ekipie. Wyszedłem na Zagłębie Lubin od początku, ale zagrałem słabo. Takie są fakty, nie mogę oszukiwać siebie i innych. Nie tłumaczy tego to, że Filip Starzyński to świetny piłkarz, że jako zespół mieliśmy wtedy ciężki okres. Trzeba być uczciwym, nie wyszło mi tamto spotkanie. Ja jednak się nie załamywałem, bo takie trudne momenty… nie są dla mnie niczym nowym.

Całe życie doświadczałem takich przeszkód, na praktycznie każdym szczeblu w Lechu. Kiedy byłem w poznańskiej części Akademii, inni szybciej szli do Wronek. Kiedy już tam się dostałem, bardziej wyróżniający się trafiali wcześniej do kolejnych drużyn, rezerw czy "jedynki". Jestem przyzwyczajony do tego, żeby bezustannie przeć przed siebie, samemu wydrapać sobie swoje w odpowiednim czasie. Nie wiem kiedy, czy niedługo po przerwie w rozgrywkach, czy trochę później, czy za rok, ale nie mam wątpliwości, że tak też będzie tym razem. Cieszę się z postępów moich przyjaciół, z którymi napędzamy się od ładnych kilku lat, życzę im jak najlepiej z całego serca. Jasne, chciałbym już grać u ich boku, wiem jednak, że prędzej czy później do nich dołączę.

Zredagował Adrian Gałuszka

Następne mecze

Piątek 31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź
Niedziela 09.02 godz.17:30
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory