Plaga kontuzji w Lechu musi spędzać sen z powiek trenerowi Mariuszowi Rumakowi. Kolejorz od początku sezonu zmaga się z tym problemem. Jednak tak dramatycznie jak przed sobotnim meczem ze Śląskiem jeszcze nie było. Szkoleniowiec Lecha we Wrocławiu nie będzie mógł skorzystać aż z 7 zawodników.
Najbardziej martwi obsada linii defensywnej. U progu rozgrywek największym problemem była lewa strona obrony, bo kontuzjowani byli zarówno Luis Henriquez jak i Barry Douglas. Teraz obaj są zdrowi, ale kłopoty pojawiły się na środku i przeciwległej flance.
Spośród stoperów na 100 procent zdrowy jest jedynie Manuel Arboleda. Marcin Kamiński skręcił kostkę na zgrupowaniu kadry i w sobotę na pewno nie zagra, a Hubert Wołąkiewicz odczuwa ból w pachwinie i jego występ stoi pod znakiem zapytania. Gdyby Hubert nie zdołał wykurować się do soboty, to jego miejsce na środku defensywy zajmie najprawdopodobniej Łukasz Trałka, któremu zdarzało się już grać na tej pozycji w minionym sezonie.
Na prawą stronę defensywy pewniakiem wydawał się Kebba Ceesay. Gambijczyk wciąż nie może do końca wyleczyć kontuzji stawu skokowego i na razie nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Jego miejsce w składzie zajął Mateusz Możdżeń. Nominalny pomocnik nie radził sobie jednak najlepiej na tej pozycji, a teraz dodatkowo jest jeszcze kontuzjowany. Możdżen podkręcił sobie staw skokowy podczas sparingowego meczu z Sokołem w Kleczewie i ze Śląskiem raczej nie zagra. W tej sytuacji Mariusz Rumak do gry być może będzie musiał desygnować Tomasza Kędziorę. 19-latek jednak dopiero co uporał się z urazem mięśnia dwugłowego. Ta kontuzja uniemożliwiła mu wyjazd na zgrupowanie młodzieżówki oraz występ w sparingowych meczach z Sokołem Kleczew i Polonią Środa Wielkopolska.
Zapisz się do newslettera