Volodymyr Kostevych wrócił do treningów. 25-letni obrońca nabawił się urazu podczas rozgrzewki poprzedzającej rewanżowe spotkanie eliminacji do Ligi Europy przeciwko KRC Genk. - Nawet najmniejsza przerwa wybija z rytmu i gry. To boli. Nieważne jak poważna to kontuzja. Najgorsze jest to, że nie możesz grać - mówi.
Volodymyr Kostevych znalazł się w wyjściowej jedenastce Lecha na rewanżowe spotkanie eliminacji Ligi Europy z KRC Genk. Na rozgrzewce poprzedzającej to starcie odczuł jednak ból, który uniemożliwił mu grę. Jego miejsce na boisku zajął wówczas Nikola Vujadinović. - Przed meczem czułem lekką dolegliwość. Wyszedłem jednak na rozgrzewkę i wszystko było dobrze. Pod koniec rozruchu chciałem zagrać piłkę piętką i nagle poczułem silny ból w tym samym miejscu, co wcześniej. Uniemożliwiał mi on sprint, a co za tym idzie grę - tłumaczy obrońca.
Lechitom nie udało się odrobić strat z pierwszego meczu. Belgowie okazali się bardzo trudnym rywalem, który w trakcie trwania całego dwumeczu czterokrotnie pokonał defensywę Kolejorza, pozwalając przy tym strzelić sobie tylko jednego gola. - Byłem rozbity po tym zdarzeniu. Bardzo ciężko oglądało mi się zmagania kolegów na boisku z poziomu ławki rezerwowych. Musiałem się jednak z tym pogodzić. Taka jest piłka i takie sytuację się zdarzają. Zaakceptowałem to, a teraz codziennie daję z siebie wszystko, aby jak najszybciej wrócić na boisko. Ze zdrową nogą i w jeszcze lepszej formie - przyznaje.
Od czasu przenosin do Poznania w styczniu 2017 roku, 25-latka omijały poważniejsze urazy. W ubiegłym sezonie z powodu kontuzji, której nabawił się w spotkaniu 8. kolejki ekstraklasy przeciwko Pogoni, ominął trzy spotkania. - Całe szczęście omijają mnie dłuższe urazy, jednak każda, nawet najmniejsza przerwa wybija z rytmu i gry. To boli. Nieważne jak poważna to kontuzja. Najgorsze jest to, że nie możesz grać. Możesz tylko przyglądać się zmaganiom swoich kolegów z wysokości trybun bądź w telewizji - wyznaje Kostevych.
To nie pierwszy raz, gdy Ukrainiec znalazł się w takiej sytuacji. Podobne zdarzenie miało miejsce przed jednym z meczów jeszcze za czasów jego gry w zespole Karpaty Lwów, z którego trafił do Kolejorza. Powrót Kostevycha na najbliższe spotkanie przeciwko Zagłębiu, choćby w krótkim wymierze czasowym jest możliwy. - Robimy wszystko, abym wrócił na ten mecz. Już teraz trenuję z piłką i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Chciałbym wrócić do gry jak najszybciej. Czy się uda, zobaczymy. Mam jeszcze kilka dni - kończy zawodnik Lecha.
Zapisz się do newslettera