Mikael Ishak do zestawienia goli w debiutach w koszulce Lecha Poznań dorzucił dwa gole w premierowym meczu w fazie grupowej Ligi Europy z SL Benfica.
Szwedzki snajper od pierwszych dni w Poznaniu pokazał, że ma nosa do trafień w debiutach. Gola zaliczył od razu w premierowym występie w koszulce Kolejorza, ale wówczas nie był to jeszcze mecz o stawkę, bo mowa o bramce zdobytej w jedynym tego lata meczu sparingowym z niemiecki zespołem Kickers Offenbach.
Później 27-letni napastnik udowodnił jednak, że potrafi strzelecką regularność w debiutach podtrzymać także w oficjalnych spotkaniach. Pierwszy występ w ekstraklasie? Gol z Zagłębiem Lubin. Pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Europy? Dwie bramki z łotewską Valmierą.
I teraz taką samą sztukę jak z Łotyszami Ishak powtórzył w swoim debiucie w fazie grupowej Ligi Europy przeciwko SL Benfice. Najpierw snajper Kolejorza z bliska wykończył dobry kontratak niebiesko-białych i podanie Alana Czerwińskiego, a chwilę po rozpoczęciu gry w drugiej połowie znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, by dobić do siatki wcześniejsze uderzenie Jakuba Kamińskiego.
- Jako napastnik oczywiście zawsze chcę strzelać gole, ale równie mocno pragnę wygrywać. Tym razem się to nie udało, ale jestem dumny z postawy całej naszej drużyny, bo zagraliśmy bardzo dobry mecz przeciwko jednemu z najlepszych zespołów na świecie. Żeby z takimi rywalami wygrywać, niestety nie wystarczy zagrać bardzo dobrze, trzeba zaprezentować się perfekcyjnie. To się nam jeszcze nie udało, ale uważam, że jesteśmy na dobrej drodze – podkreśla Ishak.
Snajper Kolejorza przyznał także, że nawet bez perfekcyjnego występu niebiesko-biali mieli szansę na powalczenie z Benfiką chociaż o remis, co byłoby doskonałym wynikiem. – Od pierwszych minut pokazaliśmy, że nie czujemy wielkiego respektu przed rywalem i od samego początku próbowaliśmy grać swoją piłkę. Po moim golu na 1:1 wydaje mi się, że mieliśmy kontrolę nad meczem i bardzo szkoda, że rywalom udało się trafić na 2:1 chwilę przed przerwą, bo mogło się jeszcze różnie potoczyć. Podobnie z sytuacją, w której Vertonghen faulował Skórasia. Dla mnie to oczywista czerwona kartka na początku drugiej połowy. Nawet on sam przyznał mi w trakcie gry, że miał szczęście, że nie wyleciał z boiska – kończy szwedzki napastnik, który dzięki trafieniom przeciwko Benfice ma na koncie już 9 goli w 12 oficjalnych meczach w koszulce Kolejorza.
Zapisz się do newslettera