- Myślę, że ze względu na więcej indywidualności w składzie wygra Hiszpania i jej oczywiście będę kibicował, bo to mój kraj, ale z drugiej strony - wygrana Polski też mnie nie zmartwi, bo od wielu lat tutaj mieszkam, tu gram w piłkę i wiem, że u moich kolegów z szatni i wszystkich Polaków pokonanie naszej reprezentacji na pewno wywołałoby euforię - mówi pomocnik Lecha Poznań, Dani Ramirez przed meczem Polski z Hiszpanią na Euro 2020 (sobota, godzina 21:00).
Reprezentacja Polski udział w mistrzostwach Europy rozpoczęła od sporej wpadki, bo za taką należy uznać porażkę 1:2 ze Słowakami, którzy byli typowani jako zespół z najmniejszymi szansami na wyjście z grupy E. Nie najlepiej udział w mistrzostwach rozpoczęli też Hiszpanie - oni z kolei byli wymieniani jako zdecydowany faworyt naszej grupy, tymczasem turniej zainaugurowali tylko bezbramkowym remisem ze Szwecją. Wynik nie może ich zadowalać tym bardziej, że przez większość spotkania mieli sporą przewagę, a momentami ich posiadanie piłki oscylowało w granicach 80 procent.
- Hiszpania zagrała przeciwko Szwecji najlepiej, jak mogła w tym danym dniu. Nie możemy zapominać o tym, że mają na turnieju dość młody zespół, któremu brakuje jeszcze doświadczenia na tak dużej imprezie. Więcej tego doświadczenia było po stronie Szwedów, którzy wiedzieli, jakie Hiszpania ma atuty z przodu i dlatego ustawiła się bardziej defensywnie, stanęła z tyłu, ale przede wszystkim grała mądrze i osiągnęła cel. A Hiszpanom zabrakło właśnie tego doświadczenia, które pozwoliłoby nawet w takim spotkaniu wywalczyć chociaż wynik 1:0 - analizuje pomocnik Kolejorza.
Ramirez zapewnia równocześnie, że bezbramkowy remis ze Szwecją nie został przyjęty w jego kraju jako kompletna porażka. - Ja uważam, że jest to punkt, który trzeba docenić. Natomiast wiadomo, że w mediach każdy wynik, który nie jest zwycięstwem Hiszpanów, jest poddawany krytyce. Największa spadła po spotkaniu ze Szwecją na głowę Alvaro Moraty, który zmarnował dwie dobre okazje do rozstrzygnięcia meczu, a od niego jako napastnika wymaga się zamieniania takich sytuacji na gole. Wszyscy teraz patrzą już jednak na starcie z Polską i tam będą chcieli zdobyć trzy punkty - opowiada 29-latek.
Do starcia biało-czerwonych z Hiszpanami dojdzie już w najbliższą sobotę o godzinie 21:00 w Sewilli, na tym samym stadionie, na którym w poniedziałek zespół Luisa Enrique zremisował ze Szwedami.
- To będzie trudny mecz dla obu zespołów, bo jego stawka będzie bardzo duża. Nie ma co ukrywać, że drużyna, która go przegra będzie już za burtą tego turnieju, bo jakiekolwiek szanse na wyjście z grupy będą wtedy znikome. Myślę, że ze względu na więcej indywidualności w składzie wygra Hiszpania i jej oczywiście będę kibicował, bo to mój kraj, ale z drugiej strony - wygrana Polski też mnie nie zmartwi, bo od wielu lat tutaj mieszkam, tu gram w piłkę i wiem, że u moich kolegów z szatni i wszystkich Polaków pokonanie naszej reprezentacji na pewno wywołałoby euforię - uśmiecha się hiszpański pomocnik.
A na których zawodników w szeregach La Roja Polacy powinni najbardziej uważać? - Nie wiem, jakim dokładnie składem rozpocznie mecz Luis Enrique, ale myślę, że będzie to najmocniejsze możliwe zestawienie, bo tak jak wspomniałem wcześniej, dla Hiszpanów także będzie to mecz o życie. Polacy na pewno będą musieli uważać na Gerarda Moreno, patrząc na jego świetną dyspozycję w ostatnich miesiącach jest to zawodnik, który będzie mógł zrobić na boisku dużą różnicę, podobnie jak Pedri. Na tę dwójkę zwracałbym szczególną uwagę na miejscu Polaków. W drugą stronę sprawa jest prosta, Hiszpanie muszą najbaczniej pilnować Roberta Lewandowskiego, bo indywidualnie jest to obecnie najlepszy zawodnik na świecie i w którymkolwiek miejscu na boisku nie otrzymałby piłki, może stworzyć zagrożenie - kończy Ramirez.
Zapisz się do newslettera